Aktualna pozycja

sobota, 1 października 2011

Katowice->warszawa->istanbul
Jestem w istanbule!:) ale od poczatku w piatek mialem ciezki dzien w pracy, tzn skonczylem zdecydowanie za pozno zeby zrobic cokolwiek innego poza praca. Jako ze na sobote mialem bilet, ulozylo sie to tak ze po pracy zrobilem dokumenty, pozniej sie spakowalem, przepakowalem, przepakowalem.... i tak kilka razy:) efekt jest tego taki ze i tak mam za ciezki plecak ! 14.1kg! :/
Wiec w piatek w wirze papierow i innych spraw okazalo sie ze jest juz 2 w nocy i wlasciwie mamy sobote i za 9h to ja powinienem byc w warszawie, zrobilem sobie mocna kawe i zabralem sie za znoszenie plecaka. efekt jest taki ze nie spie 2 dobe, dokoncze to i ide spac ;)
Najciekawsze jest to ze wyjezdzajac z domu nie mialem przy sobie paszportow, ubezpieczenia i wizy. Paszport i ubezpieczenie odzyskalem w warszawie z rana, wizy jak nie mialem tak nie mam. To ogolnie jest ciezki i trudny dla mnie temat :] Wiza miala byc w czwartek juz dostalem info ze jest! bedzie!. Az w przyplywie radosci pochwalilem sie kilku osoba, po kilku godzinach okazalo sie ze jednak nie ma. Wyjsciem z sytuacji byl istanbul, tu podejme ostatnia probe zdobycia tej cholernej wizy;) nie wiem jak mi pojdzie bo to nie nasz konsul i w nie naszym kraju ale mam blisko z hotelu wiec bede ich nekal.
Nie mam planu co w przypadku gdy wizy nie bedzie... na ta chwile przebookowalem bilety do van 3 dni do przodu i takim oto sposobem jestem 6 dni w istanbule, pierwotny plan zakladal 2, max 3 dni. Wiec co z tym istanbulem. Pojawilem sie tu droga powietrzna wiec wyladowalem na lotnisku po stronie europejskiej, lotnisko jest mile w obejsciu, przyjemne i nie ma problemow z znalezieniem odpowiednich miejsc. Cala formalnosc wizowo-paszportowo-bagazowa zalatwilem w 20 min. Od poczatku zalozylem sobie ze nie bede tu placil za taxowki chyba ze sie zgubie, a bede korzystal z metra i tramwajow. Teraz moge powiedziec ze to fantastyczny pomysl, metro + tramwaj w istanbule zalatwia wiekszosc problemow z komunikacja po popularnych czesciach miasta, ja z lotniska do dzielnicy w old city jechalem okolo godziny dalem za to 3.5TRY wiec tak na oko 7zla przejechalem pol istanbulu, sa tez inne mozliwosci jak busy havas, ale tylko w metrze i tramwajach mozna poogladac ludzi !:) Oznaczenia sa czytelne, milo latwo prosto i przyjemnie - bylem zaskoczony. Byl tez moment w ktory nie wiedzialem ktory tramwaj wybrac bo 3 byly oznaczone tak samo a jechaly w rozna strone - policja chetnie pomaga! wystarczy zapytac i chetnie pomoga. Warto tez zauwazyc ze np za tramwaj placi sie 1.75TRY za jeden przystanek i za 15, wiec lepiej odrazu jezdzic dalej ;)) w metrze chyba tez tak jest, ale nie zwrocilem uwagi. Wszystko zalatwia zeton ktory sie kupuje w wyznaczonych maszynach i poprostu sie jedzie. Po dotraciu na odpowiedni przystanek, troche sie pogubilem, zboczylem z kursu ale wkoncu znalazlem moj hostel, bylo by latwiej gdybym sobie zanotowal ulice ;) ale uznalem ze przeciez znajde bo to tam kolo "duzego muru", lepiej jednak zanotowac ulice - bedzie szybciej;)
Bedac taki zgubiony przez 10-20 min znalazlem ulice z knajpkami i pubami a ze bylem skrajnie glodny to po znalezieniu hostelu natychmiast tam wrocilem, troche czasu mi zajelo znalezienie miejsc gdzie chce zjesc. Trafilem do dziwnego miejsca, niby pub z relacjami meczy pilki + jedzienie dla mnie w sam raz bo byle glodny i chcialo mi sie piwa a mecze mi w niczym nie przeszkadzaly. Dziwnie zrobilo sie gdy pan z obslugi rzucil do mnie ze moze wejde sobie na taras. Na taras? no pewnie! Na tarasie sami faceci, srednia wieku 30-40 wszyscy kibicuja, pija piwo. Ja wcinam kebaba z jogurtem i pysznym chlebem. Byl fantastyczny :] wiec siedze sobie pije to piwo jem i co chwile do grona tych tureckich panow dolacza sie kolejna osoba. W skrocie wygladala tak, garnitur, zloto, taki ogolny szacunek w grupie ;). Kilku ich tam przyszlo, kazdy wchodzil omiatal caly lokal wzrokiem, jak by sprawdzal liste obecnosci i zatrzymywali wzrok na mnie jak by pytajac "a to czyj znajomy?" a ja jem tego przepysznego kebaba z pyszystym delikatnym jogurtem i powalajacym pieczywem. Po tym jak 3 tak wszedzl i na mnie tak pytajaco spojrzal rozsiadlem sie troche bardziej w stylu "wszytskich tu znam" i juz bylo ok ;) Moze jeszcze dwa slowa o noclegach, ja mam nocleg w cenie dobrego obiadu, chociaz moj kebab byl pyszny a kosztowal zdecydowanie mniej. Rozpietosc cenowa jest duza, ja w hotelach spie, rano znikam, wracam wieczorem. W takich podrozach nie sa mi potrzebne wygody, teraz mam maly pokoik z lozkiem, stolem i krzeslem :) i taki klimat odpowiada mi chyba najbardziej. zdjec nie ma bo: a) nie robilem gdyz padam na pysk b) lacze sie przez gprs z polskiej karty wiec jak poszaleje to tez padne na pysk Jutro poszukam karty tureckiej to wrzuce tez foty :) bo jutro tez udaje rasowego turyste - smigam po zabytkach, robie foty, kupuje wisiorki;)))

poniedziałek, 26 września 2011

!!!:) pierwszy post z komputera ktory zdobylem specjalnie do tego;) zla wiadomosc nadal nie mam wizy, iranczycy tlumacza sie ze problemy informatyczne :<

środa, 21 września 2011

Wiza...

Czas mija w wizy nadal nie ma, koncypuje plan awaryjny ;)

Dodam tylko ze blog od teraz jest dostepny dla urzadzen mobilnych :] tzn wchodzac z mobilnej przegladarki dostaniecie "kompaktowa" wersje strony ;-)

sobota, 17 września 2011

II Dębowy Maraton Rolkowo-Rowerowy w Dąbrowie Górniczej

Maraton to mocne slowo, 5,5km na rolkach, bardziej sprint :)
Jak by go nie nazwac mam 25 miejsce na 100 rolkarzy, wiec nie jest tak zle, to dobry test przed berlinem :)

Najwazniejsze ze nowe rolki juz sie dopasowaly do nogi i nie beda mi zdzierac skory ze stopy, co im sie zdarzalo robic calkiem niezle przez ostatanie 2 tyg ;)


poniedziałek, 12 września 2011

Wiza do iranu

Produkcja mojej wizy ma lekki poslizg, wlasnie sie dowiedzialem ze na przelomie sierpnia i wrzesnia byly wolne dni w zwiazku z ramadanem, wiec czekam...;)

wtorek, 23 sierpnia 2011

ciekawostka :)

Na strone sporo osob trafia z google, przegladam czasem co ich sprowadza, ciekawe rzeczy na dzis :

- bangkok dziwki
- bankok dupy
- wycieczka jak kac vegas
- pić arbuza

;-)))

czwartek, 11 sierpnia 2011

Bilety, wizy

Powolutku zaczynam zbierac informacje do nastepnej podrozy. Narazie mam mase stron w ulubionych ;-) Na ta chwile nie wiem czy jest sens kupowac przewodniki, ostatnio sie nie przydaly, trzeba je bylo tylko nosic. Napewno przydadza sie mapy, problem w tym ze chcialbym zdobyc mape okolicy turcji/iranu w jezyku farsi, ponoc to prawie nie mozliwe u nas ;) ale poszukam.

W weekend robie wielka akcje zbierania kontaktow z CF i innych stron tego typu, to na wypadek gdybym sie zgubil lub potrzebowal pomocy, miejscowy to najlepsza pomoc - tak mysle :]

Bilety. Na ta chwile mam bilet to Istanbulu, brakuje mi jeszcze biletu do Van, bilety sa, nawet tanie tylko musze doczytac o tej tureckiej linii, zebym tam przypadkiem nie spadl ;)

Bilety do Istanbulu z polski moge polecic z lotu w srode sa "szalone srody" mozna zdobyc bilet za 500zl w 2 strony.

Wiza.
Tu opcje sa 2, latwa i ciekawa.

Ciekawa - zalatwam wszystko sam, skladam papiery sam i zdobywam kod autoryzacyjny z MSZ Iranu sam. Jedyny problem to taki ze moze sie nie udac ;)

Latwa - zdobywam kod autoryzacyjny przez zewnetrzna firme, oni zalatwiaja formalnosci, podobno 99% szans na wize:)

Zalezy mi zeby ta wize miec napewno, wiec pojde na latwizne ;)

Na koniec moze kilka slow skad pomysl zeby tam jechac, wszystko zaczelo sie od slajdowiska w styczniu. Zaszczepilo to we mnie ciekawosc, pozniej bylem na kilku spotkaniach w kilku klubach podroznikow i powstal pomysl - "jade" no i jade ;-)

piątek, 24 grudnia 2010

Makowiec DIY

Swieta sa, wszedzie pelno swiecachy rzeczy, choinek i mojego swiecznika adwentowego ;)
Zdobylem taki rzutem na tasme, mial jedna awarie ale zrobilem szybki serwis i dziala, bo to swiecznik elektryczny.

Wiec wymyslilem sobie ze na swieta zrobie sobie sam ciasto, nie wiedzialem jakie ale padlo na makowiec. Generalnie to nic trudnego pozatym ze w pewnym momencie z ciasta zrobil mi sie glut z prazkami ale maka uratowala sytuacje, mak, jajka ubite widelcem i nawet to jakos zadzialalo ;)

sobota, 11 grudnia 2010

Tomek - samsara - tajlandia

Tak sie zabawnie zlozylo ze moglismy sie spotkac z Tomkiem Michniewiczem. Kto to jest tomek ? tomek to dziennikarz, generalnie to zadne wow ale....

Tomek to backpacker wiec lubie go z zalozenia, druga sprawa ze napisal ksiaze samsara ktora dzielnie czytalem jezdzac po tajladnii i kambodzy. Musze przyznac ze byla milym dodatkiem do tej podrozy, dokonczylem ja na ganku domku w ko tao i tego raczej nigdy nie zapomne :)

Na FB dostalem cynk ze tomek sie pojawi w wadowicach i bedzie cos opowiadal, uznalismy ze powie cos ciekawego wszak gdzies sie tam wloczy. Wiec pozbieralismy sie i dosc mrozna i sniezna aura w urokach driftowania na zakretach dotarlismy do wadowic i tadam tomek opowiada o bkk i angkor, mile przypomnienie:)

Mielismy ze soba ksiazke ktora z nami podrozowala po azji wiec autograf i ustalilismy ze on zwiedzil wiecej wiec moze wie gdzie mozna zjesc w POLSKA padthaia lub pancake, dostalismy mily podpis i pogadalismy o padthai, okazalo sie ze padthai to tajlandia i koniec. Wyrazilem swoj poglad ze padthai to tylko na krawezniku i okazalo sie ze tu jestesmy bratnimi duszami przybilismy sobie "zólwika" i chyba sie dogadalismy jak na 1 raz i 5 min wymiana zdan ;)

czwartek, 18 listopada 2010

Silniki Rolls-Royce w A380

:) chcemy czy nie trzeba przyznac ze tez lecielismy A380 przed afera z silnikami. Jak znam zycie nasz 380 chociaz dzialal bez problemow tez ma pewnie silnik z tej partii :P

Pomijajac cale to zamieszanie i problem linii Qantas czytanie o samolocie ktorym sie lecialo miesiac wczesniej to dosc dziwne doswiadczenie ;-)

Linia Qantas interesuje mnie jeszcze z innego powodu, czytajac i zbierajac materialy do nastepnej wyprawy wszedzie pojawia mi sie wlasnie Qantas, wiec mozliwe ze bede tez z niego korzystal.

Reasumujac polecam 380 ale ze sprawnymi silnikami ;-) nasz dolecial bez problemow ;-)

niedziela, 17 października 2010

Bedzin

Tadam, dotarlismy do domow, od piatku z koh tao do bedzina to 48 z krotka drzemka w BKK i pseudodrzemkach w samolotach, wiec padamy na ryjki.

Gdyby ktos, gdzies chcial z plecakiem to walcie jak w dym:D ja dosc fantastycznie organizuje takie wyjazdy :P

piątek, 15 października 2010

bangkok

Znow jestesmy w bangkoku.

Z koh tao wrocilismy autobusem, pociag byl juz zawalony. Autobus wyrzucil nas o 4:00 rano w bankoku na ulicy ktorej nie poznalismy i nikt z autobusu nie poznal wiec trzeba bylo zdobyc jakis transport na znana okolice. Kolo nas zlecialo sie pelno kierowcow taxowek chetnych nas podrzucic za 200batow, 200batow za taxowke to kupe kasy tutaj wiec uznalismy ze mamy ich w dupie i idziemy na nogach. I ruszilismy w bangkok o 4 rano ;)

Caly nasz autobus chyba dal sie zlapac na taxowki, poza kilkoma osobami ktore poszly w druga strone. Po krotkim spacerze uznalismy ze minelismy miejsce w ktorym taxowki sa drogie i zlapalismy taxe za 35 batow, okazalo sie ze przewziozla nas 100m i bylismy na miejscu ;)

Drugim problemem byl hotel ktorego nie mielismy wiec zaczelismy poszukiwania i spacer po khao san. Khao san o 4 rano to dziwki, alfonsi, pijani imprezowicze i kilka imprez juz na chodniku i kraweznikach. O tej godzinie na tej ulicy zeby sie dobrze bawic wystarczy kraweznik, wiadreko i cos co wybija rytm.

Przebilismy sie przez khao san, przyczepil sie do nas podchmielony taj ale dal sobie szybko spokoj ;), poszlismy do naszego starego hotelu niestety byl full, do kolejnego niestety bylo drogo wiec znalezlismy zupelnie inny i mamy gdzie spac ;-)
Ja jeszcze ruszylem na spacer po wode mineralna do 7eleven mijajac po drodze zbierajace sie stragany i goscia ktory robil tatuaz drewnianym szpikilcem drugiemu gosciowi ;) Szybki sen i dzis ostatni dzien zakupow, relaxu i kolo 22 jedziemy na lotnisko. o 2:45 mamy lot do dubaju w dubaju bedziemy o 6 czasu lokalnego o 10 wylatujemy z dubaju do wiednia i bedziemy tam o 13:45 czasu Waszego.

!!! BOLO przyjedzcie po nas, na pewno bez problemu wrocilibysmy metrem :P ale mamy ciezkie plecaki i nie chce nam sie tego dzwigac :P ps. podobno bedziemy na terminalu T1, numer lotu EK127, linie EMIRATES, ladujemy o 13:45 !!!

Na dole 2 linki do naszych lotow, po angielsku wiec musicie sobie radzic ;)

Bangkok - dubaj

Dubaj - wieden

środa, 13 października 2010

koh tao na 4 kolach













Dzis mielismy w planie zwiedzic cala wyspe, jako ze wyspa jest malenka to 1 dzien starczy. Na piechote to troche za daleko bo 2-3km w upale to zadna przyjemnosc wiec wynajelismy quada ktory tutaj nazywa sie atv ;) Objezdzilismy nim cala wyspe, ja nigdy nie jezdzilem na quadzie wiec pierwsza lekcje mialem w ciezkich warunkach bo zapuscilismy sie w las i dzungle :P i bylo starsznie stromo ale jakos dalismy rade :P swietna sprawa ;) wjechalismy nim prawie wszedzie - mokre zbocza gor sobie darowalismy bo raz wpadlismy w malutki poslizg zjezdzajaz z gorki, jeden poslizg na pierwszy raz wystarczy ;) Cala wyprawe z quadem przezylismy, rano troche padalo, pozniej juz nie i bylo slonce :) ogolnie wrocilismy ubrudzeni ale szczesliwi. Wrzucam filmik ze startow :P w dzungli, gdy go krecilismy za pierwszym razem wrzucilem wsteczny zamiast "jednyki" i tak jak na filmie ruszylem radosnie ale do tylu :P Pojezdzilismy po innych plazach koh tao, na jednej woda byla cieplejsza niz w naszym prysznicu... zero ludzi i w ogole rewelacja :) ale to koniec swiata na tej wyspie ;) Pozniej zrobilo sie ciemno wiec pojechalismy na obiad do "miasta", bo my mieszkamy na plazy obok bo tu jest spokojniej. Pozniej wracalismy tym quadem po ciemnej azjatyckiej ulicy - rewelacja ;) Teraz wrzucimy te filmy, foty idziemy po piwo i posiedzimy na naszym balkonie 10m od morza:P

ps. wrzucam tez film z pokazu na plazy bo wczoraj sie nie udalo :) a taj niezle kreci ogniem :P

wtorek, 12 października 2010

koh tao





Siedzimy wlasnie w kafejce na koh tao i obok nas transy przechadzaja sie zapraszajac na show transow, co tu duzo mowic niezle laski szkoda ze to faceci ;) poza transami na koh tao jest kilka knajpek, cale stado nurkow i generalnie nic :) to malenka wyspa 4kmx5km, dzis chcielismy sie kawalek przejsc pomylily nam sie sciezki i okazalo sie ze przeszlismy prawie pol wyspy... Droga do jezdzenia jest tu jedna i polne odnogi, jest tu z 20-25 samochodow wiec droga to zbedny luksus. Jezdzi sie tu glownie motorami, jutro mamy w planie zwiedzic cala wyspe wypozyczymy sobie do tego pojazd jeszcze nie wiemy czy 2 kolowy czy 4, raczej 4 ale nie samochod :P Na koh tao odpoczywamy nie robimy tu nic poza siedzeniem lezeniem piciem i jedzeniem, taki byl plan - relax. Jestesmy tutaj do 15.10 pozniej grzejemy katamaranem i busem do bangkoku, pozegnamy sie z bangkokiem i lecimy do dubaju :(

Wrzucamy tez fote leysow o smaku sushi :D chcielismy dodac film z pokazu na plazy ale na tej wsypie internet dziala fatalnie, jutro poszukamy lepszego ;)