Aktualna pozycja

piątek, 25 maja 2012

singapur, wyspa sentosa

Siedizmy wlasnie na dachu hostelu i pijemy drinka przy bardzo glosnej metalice ;)

Ale post bedzie o singapurze i drugim dniu jaki w nim spedzilismy.
Singapur to miasto appla, wszyscy tu maja iphona lub ipada lub cos "i", w metrze glowna rozrywka jest granie w gry, sluchanie muzyki na iphonie. Uzywanie innego telefonu jest poprostu nie na miejscu, najzabawniej wygladaja ludzie robiacy zdjecia ipadami - piekny widok...

Udalo nam sie wyspac to juz duzy sukces, pierwszy raz mielismy w hotelu klime i w ogole bylo wow, bo w singapurze nie bylo tanich hotelow wiec wybralem najtanszy ale i tak byl niezly ;)
Na sniadanie poszlismy na geylang do knajpy indyjskiej, ja przezywam uderzenie milosci do indyjskiego zarcia. Jest pyszne, fantastyczne i brak mi slow ;)

Zjedlismy pyszny posilek i wypilismy najpyszniejsza herbate jaka mozna sobie wyobrazic z mlekiem. Pozniej szybko na metro i ruszylismy w miasto, a wlasciwie na wyspe sentosa. To kawalek karaibow obok singapuru ;)





Na Wyspie jest pelno atrakcji, kawalek karaibow czyli palmy, plaza i piekne okolice, universal studio singapore i caly ogrom innych atrakcji mysle ze na kazdy przystanek na tej wyspie mozna by spokojnie przeznaczyc jeden dzien. My mielismy pol dnia na cala wyspe.











Bylismy na dwoch plazach na sentosie, pieknie jest :) klimat i muzyka z karaibow. Gdyby ktos mi nie powiedzial gdzie jestem w zyciu bym nie powiedzial ze w singapurze, Wiec w singapurze spokojnie mozna isc poplazowac, plaza jest za darmo. Jedyny koszt to kolejka na plaze. Trzy dolary singapurskie ale nas maszyna oszukala i nie wydala biletu myslalem ze to przypadek
ale zaraz obok nas facet tez mial taki problem, wiec uwaga na te zlodziejskie maszyny ;)






Pozniej wybralismy sie porobic zdjecia przy merlionie, na sentosie jest o wiele wiekszy niz w parku merliona.

Singapur to misto ruchomych schodow, wszedzie gdzie sie da sa ruchome schodzy, jesli ich nie spotkacie to znaczy ze jestescie na zadupiu. My sie tak rozbestwilismy ze gdy trzeba bylo uzyc nog i wejsc na schody to bylismy calkiem serio rozczarowani.
DObrze dziala metro, my poruszalismy sie tylko metrem. Nie jest zbyt tanie, przecietny kurs kosztuje 2 dolary, wiec okolo 5zl, ale mozna nim wszedzie dojechac, plany sa na lotniskach i mozna nim zwiedzic cala wyspe.

Na 1 przystanku na sentosie jest studio universal, nam braklo czasu zeby tam wejsc, chyba trzeba tam spedzic kolejny dzien zeby wszystko na spokojnie obejrzec.

Po sentosie poszlismy na china town, cos zjesc i kupic kilka drobiazgow. Pozniej na piechote do parku merliona i zrobic fote z oryginalnym merionem tym ktory pluje woda.

Na koniec a byla juz 18 wybralismy sie na orchid st. to ulica z drogimi sklepami, jesli ktos chce wydac kupe kasy to w sam raz ;) na ulicy jest bardzo bogato, brdzo duzo ludzi, wiekszosc raczej oglada. Na przystanku metra straszny tlok.



Kolo 19 ruszylismy na lotnisko bo o 21:20 mielismy wylot, na lotnisko dotarlismy troche po 20, troszke za pozno. Szybko pobiglismy do bramki bo bordingpassy wydrukowalem w domu, na lotnisku changi wszystko bylo do gory nogami i dokumenty sprawdzili nam w zupelnie innym miejscu niz zawsze. W koncu dobieglismy do gate i rutynowa kontrola bagazu. Okazalo sie ze cos nie pasuje im w moim komputerze, troche sie zmartwilem bo jesli by cos wypatrzyli w srodku to rozbieranie tego komputera to gwarancja ze nie zdazylibysmy na lot, ale okazalo sie ze moje 3 dlugopisy i 2 pendrivy ulozyly sie tak ze na skanie wygladalo to podejrzanie. Pokazalem im ze to dlugopisy i bylo ok.


Lot przebiegl nam bardzo szybko, to tylko 50min. Pozniej biegem pobieglismy na przystanek LRT bo kolejka jezdzi do 23:45 a my bylismy 23:30, zlapalismy ostatni pociag na china town, hotel, lozko..

środa, 23 maja 2012

Singapur

7:40, LCCT Kuala lumpur - startujemy do singapuru.

Czemu samolotem ? bo jest w cenie pociagu a nie bedziemy jechac kilka godzin tylko 50min. Wiec 8:30 laduemy w singapurze na terminalu 1 i pierwszy zgrzyt - gdzie ta kolejka do miasta ?
Przejechalismy na terminal 2 i tam byla kolejka do miasta wiec extra.
W bankomacie wyplacilem 30 dolarow singapurskich i pewny siebie i znajomosci wszelkich mozliwych maszyn do biletow ruszylem zdobyc bilety.

No nie udalo sie :) Na poczatku okazalo sie ze nie przyjmuje nominalu 10 :] ktos chcial nam pomoc ale nie wiedzialem czemu to nie dziala, ktos inny rozmienil mi 10 na 2x5 bo okazalo sie ze przyjmue tylko 1,2,5:)


Wiec klikam 2 bilety, wrzucam 2x5, nie dziala. Obok stala pani z obslugi i nam pomogla, trzeba bylo zastosowac taka sztuczke ;) i kupowac bilety pojedynczo. Mamy 2 bilety na Kallang :]

Bilety na kallang bo mieszkamy w dzielnicy geylang, ktora nie jest ani zla ani dobra, ale znalazlem tu fajny hotel w miare normlanej cenie.

Duze plecakie zostawilismy w kuala lumpur, nie chcialo nam sie tego nosic, zabralismy ze soba po jednej koszulce, komputer, aparat i podstawowe rzeczy jak szczoteczka i mydlo. Zapomnielismy kremu z filtrem a tu slonce nie daje nam chwili odpoczynku. W 7/11 znalezlismy krem z filterm, ale na polce obok staly z filtrem 80 i 130! W hotelu krotka drzemka dla regeneracji sil i ruszylismy zwiedzac singapur.


Na poczatek little india, bo tam bylo najblizej z przystanku na ktory podjechalismy. Tam tez zjedlismy obiad, w knajpie malo turystycznej i chyba bylismy glowna atrakcja lokalu, wszyscy podpatrywali jak jemy ich potrawy, no i ustalmy ze nie robimy tego poprawnie, ale co tam wazne ze zjedlismy!


Pilismy tez taka swietna herbate z mlekiem ale smakowala jak jeszcze by miala kakao, nie pamietam nazwy ale wszyscy to pija wiec przynajmniej z piciem sie dopasowalismy:) Ah no i bylo pewnie kolo 33C, cieply obiad, cieple picie - super! :) wiem ze to brzmi dziwnie ale smakuje cieple:)



Z tej okolicy poszlismy w strone muzeum sztuki i nauki, na piechote aby zobaczyc wiecej. Okolice tego muzeum to fantastyczne miejsce a wieczorem mozna tam siedziec i siedziec, robi sie przyjemnie chlodno i ogolnie jest super!



W singapurze 26 maja ( za 3 dni ) odbedzie sie maraton SUNDOWN, juz teraz pelno biegaczy trenuje, biegaja po okolicy. Ja w mojej maratonowej koszulce myslalem ze bede troche sie wyroznial a tu okazalo sie ze idealnie wpasowalem sie z tematyka :P





W okolicy muzeum sztuki i nauki doczekalismy sie zachodu slonca, singapur noca wyglada fansatycznie :)

Pozniej resztka sil dotarlismy do china town, tu kupilismy troche paleczek do sushi. Pochodzilismy po okolicy i zapadla decyzja ze wracamy do domu bo juz 20 a trzeba sie wyspac na jutro. Zupelnie pomylilem droge i zamiast na przystanek metra trafilismy na zupelnie inny ale w sumie bardziej nam pasowalo. Na Geylang bylismy w ciagu 20 min.






Jutro dalej zwiedzamy singapur i wieczorem o 21:00 lecimy do malezji, tam odbierzemy nasze plecaki i spedzimy troche czasu w KL, tu sie plan konczy bo tylko do tego momentu zaplanowalismy co robimy;) pozniej pojedziemy w strone Tajlandii ale po drodze zatrzymamy sie conajmniej 2 razy, na teraz jeszcze nie wiemy dokladnie gdzie. Z KL bedziemy sie poruszac busami i pociagami, nie rezerwowalem zadnych lotow bo bylibysmy uwiazani terminami tych lotow i nie bylo by miejsca na spontaniczna zmiane planow ;)


Gdy konczylem pisac tego posta 2 razy mielismy alarm pozarowy w hotelu, raz zadzownil alarm wiec spokojnie do tego podeszlismy ale gdy zadzwonil drugi raz, wszyscy wyszli na korytarz a my w trybie expresowym wrzucilismy paszporty do plecaka, komputer, aparat i uciekamy na dol ;) na dole okazalo sie ze to falszywy alaram :) Wiec spokojnie idziemy spac ;)







Kuala lumpur, china town little india

W kuala lumpur wydawalo mi sie ze najlepsza opcja na nocleg bedzie china town bo raz ze blisko kl sentral a dwa ze blisko wszystko w okolicy.

Nie rezerowowalem zadnego hotelu i uznalismy ze po prostu cos znajdziemy na china town na tzw zywiol. Taki sposob moze nie zawsze gwarantuje ze bedzie sie mialo gdzie nocowac ale szukanie hotelu z marszu gwarantuje odpowiednia ilosc wrazen, a tego nigdy dosc ;)




Wiec na china town troche polazilismy, kilka osob nas zaprosilo do swojego hostelu, z jednym chwile pogadalismy chcialem go splawic ale z wyrzutem opowiadal mi ze ma dobry hostel i czemu wszyscy tacy jestesmy, troche mi go szkoda i jak wrocimy do KL to go odwiedzimy.

Hotel jest na ulicy julan sultan i w tej okolicy latwo o nocleg, cena sa w miare ok, okolicy w miare spokojna, zarcie na ulicy troche za drogie. Ceny jedzienia zdecydowanie lepiej wygladaja w little india. Pierwszy dzien to byl spacer po china town i KLCC.




W drugi dzien w KL zaczelismy od przejazdu na little india, kupilismy kawe i zwiedzilismy okolice. Od poczatku wisialy ciemne chmury i w koncu z chmur zrobila sie burza. Popadalo okolo 20 min i to bylo na tyle deszczu w tym dniu, troche to odwiezylo powietrze ale zaraz wyszlo slonce i zrobilo sie bardzo goraco ;-)

Temperatury tutaj oscyluja w okolicach 30-35, poki nie ma slonca jeszcze mozna to jako przezyc, poprostu jest goraco i wilgotno. Gdy wychodzi slonce to juz jest piekarnik ktorego ja nie lubie, dzis w singapurze przez 2-3h mielismy taki piekarnik ale na szczescie pozniej slonce troche zakryly chmury...

Z little india na piechote wroclilismy w okolice china town, skrotem okazalo sie ze jest dosc blisko i nie ma sensu brac kolejki LRT. Kolejka jest tania, ale spacer jest za darmo i mozna zwiedzic nowe ulice:)



Po drodze znalezlismy fajna knajpe w ktorej mozna tanio i dobrze pojesc, wieczorem tez tam zajrzelismy ale bylo zamkniete i z pysznej kolacji nici :\ A spacerowanie po 22 przez china town i little india nie jest super milym doznaniem, ale jest ok :)




Wiec mamy popoludnie, w planach w natepny dzien lot do singapuru, wiec musimy sprawdzic o ktorej mamy bus na lotnisko, bus jedzie z KL SENTRAL, do KL SENTRAL mamy jeden przystanek LRT, niestety LRT nie jezdzi o 5. Musielismy zlapac taxowke o ktorej juz pisalem, kierowca w ogole nie mogl sie polapac w swoim miescie i na odleglosci 2-3km do glownego punktu tej czesci miasta zgubil sie conajmniej kilka razy;) Ucieklismy i jakos dotarlismy do KL SENTRAL.



Wieczorem wybralismy sie znow na KLCC i na wieze telewizyjna. Wieza telewizyjna to punkt obserwacyjny prawie 300m nad ziemia. Bylismy tam wieczorem i tak chyba najlepiej patrzec z gory na KL, gdy jest noc i cale miasto blyszczy. Z biletem na wieze mielismy tez wstep do malego zoo gdzie poogladalismy troche zwierzakow ;-)




Po obejrzeniu zdjec pewnie ktos zapyta czemu jestem na wakacach w koszulce z pracy i z maratonu, bo to takie koszulki ktore fantastycznie znosza taka temperature, ja przy 35C moge sie spocic 30 razy na dzien :P zwykla koszulka wygladala by tragicznie, te daja rade ;)





Poznym wieczorem, wrocilismy na china town, zanim sie zorientowalem byla 1 w nocy... a lot mamy o 7. Szybko do lozek!