5 rano, autobus podjezdza na terminal w yazd. Wychodze, proboje sie polapac co sie dzije.
Spalem przeciez tylko 2 godziny wiec nie idzie mi to zbyt dobrze, ale paszport mam !
Taxi ??
Pewnie ze taxi, ustalilem czy napewno kierowca wie gdzie chce jechac, a chcialem do hotelu ktory ponoc mohamet mi zalatwil.
Taxiarz mowi ze wie i jedziemy. Mija 20 min, jestesmy gdzies i on mowi ze to tu i 100m sobie przejde OOO TAM, bo on tam nie moze podjechac. Ok, wydawalo mi sie to rozsadne jak na 5 rano.
Spakowalem plecaki i ide... idee... ideeeee. Nie ma.
Ok, wiec wracam, pewnie przeoczylem. Nie jednak nie przeoczylem, wysadzil mnie gdzies, napewno nie tam gdzie chcialem ale gdzies. To moze bylo by zabawne ale nie o 5 rano. Ciemno, pusto, a ja jestem na jednej z uliczek old town yazd. Troche powyzywalem i zaczolem szukac punktu orientacyjnego zeby porownac to jakos z mapa. Znalalzem cos co bylo na mapie, teraz mam czarno na bialym ze nie jestem tam gdzie powinienem byc. Wedlug mapy skrece kilka razy przejde kawalek i bedzie pieknie.
Wypracowanie tego PIEKNIE zajelo mi okolo godziny, tyle bladzilem po tych uliczkach. Wkoncu dotarlem, szybko wpakowalem sie do pokoju - 3h snu.
Obudzilem sie okolo 9:30, chetnie bym pospal wiecej ale raz ze chce cos pozwiedzac to dwa i to jest wazniejsze musze dostac bilet do teheranu.
Jutro jest piatek, a piatek jest tutaj dniem wolnym - weekend. Bardzo zalezalo mi zeby bilet dostac dzis, z biletem czuje sie zdecydowanie lepiej.
Z LP mialem 2 adresy agencji ktore moga bilet zalatwic, do 1 zrobilem sobie spacer, dluuugi spacer przez cale miasto, ale na miejscu okazalo sie ze albo tego nie ma albo nie moge znalezc. Uznalem ze sproboje z drugim, drugi w ogole nie zadzialal.
No cholera 12 rano w yazd a ja juz drugi raz jestem w czarnej dupie. Troche mnie to podminowalo postanowilem ze wroce do hotelu, zastanowic sie co dalej z tym polaczeniem do teheranu.
Po drodze zwiedzilem 2 meczety, muzeum monet, muzeum wody i wiezienie alexandra .
W muzeum monet poznalem 3 chlopakow w mundurach, porobilismy sobie foty, dalem im po monecie z polski, dorosle chlopaki a cieszyli sie jak dzieci ;))
Wracajac do hotelu zastanawialem sie co zrobic, brak biletu w mojej kieszeni dzis to powazny problem organizacyjny, nie tak mialo byc.
W hotelu rzucilem okiem na internet nie wiele sie dowiedzialem, pomyslalem o mohamedzie ale z drugiej strony nie bede z siebie takiej lajzy robil i przy byle problemie prosil go o pomoc, ja go znam pewnie postawil by na nogi cale yazd zebym mial ten bilet.
Postanowilem zapytac dziewczyne w recpecji, sprawdzila mi ze jest pociag o 22:45 i podala mi adres na ktory sie mam udac po bilet.
Adres ten sam gdzie bylem rano i nie znalazlem, wiec to ja nie umiem szukac. Poszedlem tam jeszcze raz, na miejscu okazalo sie ze albo ja tego nie widze albo tego nie ma. Zaczepilem przechodznia i poprosilem go aby pokazal gdzie jest adres ktory mam napisany na kartce, napisany w farsi. Pokazal mi i jest! tylko ze wszysto po persku i to mnie zmylilo. Dodam tylko ze z przechodzniem nie zamienilismy ani slowa bo on po angielsku po potafil nic powiedziec, ale metoda "machaj reka az powiesz co chcesz" doszlismy do tego czego ja chce i to co on chce mi pokazac.
Zalatwilem bilet i tadam, mam bilet! Pociag nocny z yazd do teheranu o 22:45
Wracajac zaczepialem sprzedawcow w sklepach bo chcialem porobic zdjecia, jeden ze sklepu z przyprawami zabral mnie troche glebiej i pokazal bardzo staro wygladajace metalowe pudelka i zapytal czy chce wiedziec co tam jest.
- Pewnie!
Wzial jedno pudelko, otworzyl je , a tam male ziarenka wiec zapytalem co to..
- Nasiona opium...
- A to legalne?
- No jasneee
Wow ;) pokazal mi tez worek z czyms czego nazwy nie zrozumialem ale powiedzial ze to jest lepsze, wzial garsc, usypal mi troche.
- To afrodyzjak, zjedz to dobre dla twojej kobiety.
Powiedzialem ze mi sie tu nie przyda ale zjadlem te dziwne nasiona, do tej pory nie wiem co to, jak poznacie dajcie znac :)
Zupelnie nic mi sie po nich nie dzialo :P wiec to nie byla wiagra ani opium :P
To zdjecie wyglada jakbym nalozyl filtr, ale kolo 14 rozpetala sie taka dziwna pylowa burza, wszytsko bylo w tych kolorach a ja mialem wszedzie pyl.
Pozniej poszedlem na miejsce w ktorym sporo mlodziezy z jazd sie spotyka, chcialem porobic zdjecia ale ze bylem juz troche zmeczony to usiadlem na lawce. Nie czekalem dlugo zaraz przysiadl sie do mnie, pewien gosc, zapytal czy jestem polakiem.
Okazuje sie ze mam rysy twarzy i mimike jak polak, a on wie bo ma kilku znajomych polakow :) Chwile pogadalismy i poszedlem robic zdjecia.
Robie robie, a tu za plecow slysze takie niesmiale "czesc".
Za mna staly 2 dziewczyny, jedna mowila po ang druga nic a nic. Jest tez taka mozliwosc ze ta druga nie chciala rozmawiac.
Zaczepily mnie bo bardzo lubia obcokrajowcow i chcialy sobie porozmawiac, dowiedziem sie ze ona studiuje sztuke i ma 21 lat. Gdy powiedzialem ze mam 29 lat, rozmowa przybrala nieco inny obrot. Powiedziala mi ze jest z Kerman tylko tez tu jest na urlopie i bardzo zaluje ze nie jestesmy u niej w miescie bo zaprosila by mnie do domu, tzn doslownie powiedziala zabrala bym cie do domu. Dziwnie to zabrzmialo.
Pisalem wczesniej ze piatek jest dniem wolnym, teraz ze ona jest turystycznie w yazd chociaz jest z kerman.
Moze zaczne od tego ze wlasciwie to ja tu przyjechalem na swieta ;) iranczycy maja teraz okres swiateczny, najprosciej i bez zbednego tlumaczenia mozna to porownac do naszych swiat bozego narodzenia. Oni maja swoj NOWRUZ. Nowruz to nowy rok w perskim kalendarzu. Aktualnie w iranie mamy rok 1390 i wlasnie zbliza sie okres swiateczny, wszyscy wszedzie wyjezdzaja, wracaja do swoich rodzin i to jest czas w ktorym rodzina jest razem. Przymierzajac to do naszego kalendarza nowruz wypada 21 marca, 20 marzec dla nas to dla nich ostatni dzien miesiaca esfand i po naszemu sylwester. W czasie nowruz jest kilka dni wolnych, pierwsze dni roku, ale nie wiem dokladnie ile.
Pogadalismy jeszcze chwile zrobilismy sobie zdjecie i poszly w swoja strone. Wracajac spotkalem tez zolnierzy (?) robili sobie zdjecia, gdy mnie zobaczyli, uznali chyba ze musza ze mna miec zdjecie. Zreszta nie ukrywam ze ja tez chcialem ;) 30 min robienia zdjec i wymiany telefonow i mejli ;)
Gdy juz zdjecia sie skonczyly, wrocilem do hotelu, po drodze zjadlem kolacje i teraz siedze na lozku i mam nadzieje ze wkrotce pojde spac :)