Aktualna pozycja

piątek, 1 czerwca 2012

bangkok lotnisko

Wlasnie jestesmy na lotnisku bangkoku i zaraz lecimy do kataru z kataru do wiednia i do domu ;)

czwartek, 31 maja 2012

Tajlandia, bangkok po raz kolejny

Sniadania w gecko to najfajniejszy moment porankow w bangkoku, od 2 lat zatrzymujemy sie tutaj na tanie i dobre sniadania i kawe.

Z newsow z bangkoku mam dobra wiadomosc, polska juz nie kojarzy sie walesa i komuna. Wiekszosc osob ktore spotykam i mowie ze "polska" kojarza euro, wczoraj nawet jeden anglik stwierdzil ze teraz anglia to shit i zeby postawil cala kase na belgie ;)

Do bangkoku przyjechalismy wczoraj o 12, to byl nocny pociag z Butterworth, prawie 1200km. Takie pocoagi maja miejsca do spania, wielkosci prawdziwego lozka i moim zdaniem poza samolotem to najlepsza metoda na podrozowanie.

Wczoraj poszlismy na china town, paskudne tam jest :) na koniec zlapal nas deszcz ale w sumie nie bylo tak zle bo mielismy peleryny. Do china poplynelismy lodka, wczesniej z tego nie korzystalismy, teraz uwazam ze to swietny sposob na poruszanie sie po bangkoku.

Wczoraj bylismy tez na wat arun, bo 2 lata temu braklo nam czasu. Gdy chodzilismy po arun krecili sie panowie w czarnych garniturach ze sluchawkami w uszach. Jak tajni agenci :) pozniej okazalo sie ze w tym samym momencie co my w swiatynie jest zona prezydenta indonezji. Nawet bym nie wiedzial kto to, bo z twarzy nie poznalem ;) ale pewna dziewczyna nam powiedziala ze to zona prezydenta. Opowiadala nam o tym z rumiencami na twarzy tlumaczac ze ona tez jest z indonezji:)

Wieczorem poszlismy na kilka piw i kolo 23 usnelismy bo piwa zrobily swoje;)
Zdjecia beda pozniej ;-)

wtorek, 29 maja 2012

penang penang penang...Batu Ferringhi


Plazing, beaching czy jak by tego opalania nie nazwac polezelismy chwile a jestesmy czerwone raki :]

Ja zawsze powtarzam, slonce opala przez chmury i w cieniu, nasmaruuuujcie sie.

Nie mam pojecia czemu sam siebie tym razem nie posluchalem. Po wczorajszej ulewie, rano bylo dosc pochmurno, na tyle ze gdy szlismy na sniadanie do hindusa uznalismy ze nie ma sensu jechac na plaze gdyz nie ma slonca. Zanim skonczylismy sniadanie slonce wyszlo i zrobilo cos kolo 33C.

Zapadla szybka decyzjac, lapiemy busa 101 i jedziemy na Batu Ferringhi.

Batu Ferringhi to miejsce na penang gdzie mozna znalezc w miare fajna plaze, morze i cala ta turystyczna infrastukture. Jak juz wczesniej pisalem mozna sie tam dostac autobusem 101 za 2.7MYR, wchodzmy mowimy z jedziemy tam lub poprostu "beach", placimy i wysiadamy za HYDROHOTELEM, obok macdonalda.
Jesli zle wsiadziecie do busa to kierowca wam pomoze, my tak chcielismy sie wpakowac do busa ktory tankowal na stacji, no bo stoi to myslelismy ze sie zalapiemy ;) ale jechal w druga strone i nas pokierowal na odpowiedni przystanek.
Pozniej musimy znalezc przejscie na plaze, najlepiej przejsc przez jakas knajpe ktorych jest tam pelno.

Nie spalilismy sie tak zeby to jakos bolalo czy byl to problem, ale trzeba przyznac ze troche nas zlapalo;) w miejscach ktorych wczesniej nie opalalismy jestesmy jak swinki, a ja rece i twarz mam "czorno" ;)



Plaze na Batu Ferringhi sa w miare ok, nie ma tu moze bialego piasku ja maka, ale mozna bez problemu znalezc miejsce zeby sie polozyc, woda jest cieplutka ale troche metna. Ogolnie szalu nie ma ale tragedii tez nie :) jak ktos ma czas na plazowanie to lepiej wybrac Langkawi, my tego czasu nie mamy :)



Kolo 17 wrocilismy z plazy, doprowadzilismy sie do porzadku kremem, mydlem i innymi tego kalibru luksusami i ruszylismy polazic po georgetown.



W internecie mozna znalezc sporo relacji z georgetown, ja moze podsumuje to tak ze georgetown nie powala. To zupelnie inna Malezja niz KL czy cameron highlands, ale pozatym ze inna to jakos nas specjalnie to nie zachwycilo. Chociaz trzeba przyznac ze odmiana sama w sobie jest mila.

Wracajac do cameron highlands, warto wspomniec o tym ze to wlasnie tam ludzie byli dla nas najmilsi. Dochodzilo nawet do tego ze taxowkarz pytajac nas czy chcemy taxi robil to tak grzecznie i z usmiechem ze glupio bylo sie z nim nie przywitac i nie odpowiedziec mu ze dziekujemy ale nie. Na koniec taki taxowkarz na ogol nas przepraszal ze zapytal!. W innych czesciach azji czesto idac przez ulice slysze TAXI TAXI TAXI TAXI TAXI TAXI. W cameron jest zupelnie inaczej, taxowkarz jest grzeczny mily, poprostu robi swoja robote wiec pamietajcie bedac tam zawsze odpowiadajcie taxowkarzowi ze "nie, dziekuje" bo to najlepszy gatunek taxowkarzy jaki spotkalem.

W brischang szukalismy przystanku busow, okazalo sie ze jest obok taxi. Dopytalismy taxowkarza czy to tu, potwierdzil nam to zapytal czy nie chcemy jechac taxowka powiedzielismy ze nie wiec powiedzial nam ze ok i ze tutaj mozemy poczekac na busa, szok!;)

Ludzie w cameron tez byli na swoj sposob specyficzni, bardzo mili ale nie upierdliwi. Poprostu byli mili i atmosfera panujaca w cameron jest bardzo spokojna i pozytywna.
Odrazu przypomnialo mi sie Chiang Mai, klimat jest troche podobny. Tanah rata to o wiele mniejsze miasto i chyba jest fajniejsze od Chiang Mai, ale CM tez jest ekstra!

Wrocmy do Penang, wiec po 17 polazilismy po georgetown, pozniej zachcialo nam sie jesc. Nie chcielismy wracac znow do tego samego hindusa wiec sprobowalismy czegos na ulicy. Nie wiem jak to nazwac to takie pierogi w ktorych jest mieszanka masala ziemniakow i sam nie wiem czego jeszcze :] Sa pyszne, syte i kosztuja 50centow czyli cos kolo 50gr.





Na koniec dnia, bo skonczylismy dzis troche wczesniej bo okolo 21 - slonce nas wykonczylo, usiedlismy na schodach sklepu i kupilismy teh terik. To herbata z mlekiem i w tym wypadku z lodem. najpyszniejsza rzecz jaka mozna sobie wyobrazic ale o tym napisze osobny post bo pilismy go w wielu miejscach i pod rozna postacia ;-)

Jutro jedziemy do Bangkoku, z penang to okolo 1200km wiec dluzsza wycieczka. Jutro popoludniem wsiadamy do nocnego pociagu, przejedziemy nim kawalek Malezji i pol Tajlandii aby nastepnego dnia o 12:00 byc w Bangkoku.

Nie planujemy tam nic szczegolnego, w pierwszym dniu pewnie poszukamy noclegu i pojdziemy cos zjesc i wieczorem na piwo, w Tajlandii jest tansze niz w Malezji :P

Na koniec ciekawostka, kobieta muzlumanka jak mniemam. Swietnie jest ubrana, czador czy jak to sie tutaj nazywa, w wersji "cala czarna, widac tylko oczy". Na to miala nalozony kapelusz slomkowy i okulary przeciwsloneczne. Wygladala jak karykatura muzlumanek. Jakos sie do tego przywyczailem i nawet mnie to nie razi, muzlumanki i ich stroje ale ta juz przesadzila ;)


poniedziałek, 28 maja 2012

Butterworth i.... penang

Aktualnie jestesmy na etapie burzy, leje jak cholera. Caly dzien byla ladna pogoda, a wlasciwie bylo goraco wiec burza o 23 - moze byc.

O 8 wyjechalismy z Tanah rata nadal nie majac planu co dalej, busa mielismy do Butterworth z ktorego jest sporo polaczen w rozne strony. Tylko na langkawi jest troche do dupy, trzeba sie przesiadac.

Na miejscu w Butterworth, postanowilismy ze jednak jedziemy na Penang, to tylko 20 min lodka z Butterworth wiec moze byc a pozniej pomyslimy czy poplyniemy na langkawi.

Na Penang jak zwykle pomaszerowalismy na china town zeby znalezc jakis nocleg, troche nam to zajelo, ja w miedzy czasie zdazylem zgubic nasz przewodnik :]

Po 45min lazeniu po china town znalezlismy spanie, ale zauwazylismy ze nie mamy ksiazki :) na szczescie znalalazla sie w jednym z miejsc ktore wczesniej ogladalismy.

Glownym pomyslem na dzis bylo pokrecic sie po georgetown i kupic bilet do bangkoku, bo 31 maja chcielismy wyjechac do bangkoku. Przeplynelismy znowu do Butterworth i na stacji... nagla zmiana planow.

Okazalo sie ze pociag do Bangkoku 31 maja jest juz full ale sa jeszcze miejsca na 30. Kupilismy 2 bilety i w sumie sie ucieszylismy z dodatkowego dnia w Bangkoku.
Wczesniej myslalem ze mozemy poplynac na 2 dni na Langkawi ale z biletem na 30 nie ma to sensu. Skoro mamy bilet na 30, a jest 28 wiec mamy 2 dni na Penang.

Wiec trzeba znalezc kawalek plazy na Penang, ta wyspa to nie jest raj plazowy ;) jakas tam plaz jest ale 13km od china town. Z pomoca przychodzi autobus miejski 101 ktory po 16 przystankach z okolic przystani dojezdza do okolic plaz. Na plazy bylismy wieczorem wiec tylko zbadalismy teraz czy napewno jutro bedzie gdzie "pobeachowac", zjedlismy kolacje i wrocilismy do hotelu. No tak jak pisalem wczesniej, ropadalo sie ale nas deszcz juz nie dopadl.


Ale to pierwszy deszcz jaki widze w tej podrozy wiec ok, rano pewnie znow bedzie 32-34 i duszno ;)



niedziela, 27 maja 2012

Problemy z czasem.

- co dzis jest ?
- chyba niedziela, czyli dla nich sobota
- a jutro co jest ?
- poniedzialek, czyli tak jak niedziela
- a rano jak wstaniemy to co bedzie ?
- tu czy w polsce?
- tu bedzie poniedzialek czyli w sumie niedziela a w polsce bedzie 40 min poniedzialku

Nigdy sie w tym polapac nie mozna gdy nie ma sie zegarka, kalendarza a ostatni raz zastanawialem sie jaki jest dzien 3 dni temu :]

Cameron highlands, Tanah Rata, plantacja herbaty BOH

10:40 budze sie na terminalu busow w Tanah rata... katem oka widze odjezdzajacy autobus. Autobus na ktory czekamy. Bylismy na terminalu troche wczesniej ja bylem zmeczony wiec troche przysnalem. Asia byla zajeta ogladaniem jak w oddali wymieniaja kolo w samochodzie no i nam uciekl...

Nastepny byl za godzine i w ogole nam to nie pasowalo bo chcielismy jechac do Brinchang, jako punkt wypadowy do wycieczki po gorach. Troche nas to wkurzylo i postanowilismy isc tam na piechote, to 6km pod gore ale bylismy zdeterminowani.

Przeszlo nam po okolo 500m, bo wysoko, bo cieplo i w ogole rano. Wpadlismy na swietny pomysl zlapiemy stopa. Nigdy tego nie robilismy wiec czemu mialo by nie zadzialac w gorach Malezji.

Po krotkiej naradzie ustalilismy ze kobieta latwiej lapac stopa wiec Asia stoi i macha reka a ja stoje i proboje robic nic a juz napewno nie straszyc potencjalnego transportu.

5min, tyle nam zajelo!:)

Pewien gosc zatrzymal sie zapytal gdzie jedziemy.. BRISCHANG! on tez wiec jedziemy !
Byl spory korek bo cameron highlands to miejsce do ktorego zjezdzaja sie turysci z swiata ale tez z malezji, w weekend jest tutaj ruch jak u nas w gorach w dlugi weekend.

Nasz kierowca troche pokombinowal i po krotkim czasie bylismy w BRISCHANG!:)
ROzejrzelismy sie i uznalismy ze w sumie to chcemy jechac dalej, w kerunku Tringkap, autobusu jakos nie chcialo nam sie szukac pozatym udana akcja ze stopem tak sie nam spodobala ze odrazu stanelismy na ulicy i Asia machala do nastepnych kierowcow.

5min mamy nastepny transport, powiedzielismy gdzie i po chwili siedzielismy na pace pickupa. Podrzucil nas dokladnie tam gdzie chcielismy, to chyba jakis lokalny mieszkaniec, bo byl korek a on w szaony sposob troche poboczem, troche trawa i dowiozl nas na miejsce ;-) chyba sie troche chcial popisac ;)



Gdy juz bylismy na miejscu czyli zupelnie nigdzie ale na drodze do plantacji BOH, do plantacji przeszlismy na piechote to zdrowy kawalek ale w pieknej okolicy i warto go tak pokonac. Po drodze wszyscy nas witali i bylismy atrakcja czasami wieksza niz widoki ;)
Z Asia ludzie robili sobie zdjecia, ze mna jakos nie bardzo :)









Na miejscu uznalismy ze nie ma szans nie wracamy na piechote, lapiemy stopa bo wracanie pod gore kilka kilometrow to w ogole bezsensu pomysl.

W fabryce BOH, zrobilismy male zakupy, zwiedzilismy fabryke i wracamy. Do BOH przywiozl nas malezyjczyk i malezyjczyk wiec bylismy ciekawi kto nas zawiezie w druga strone.


Powoli ruszlismy w strone gory a Asia machala reka. Na plantacji bylo bardzo duzo ludzi ale bialych turystow bylo 6 sztuk, 3 pary. Z tego jedna na rowerze. Odrazu sie wypatrzylismy;-)

Wiec Asia macha, cos jedzie zatrzymuja sie i ... to Ci biali w wynajetym samochodzie:) okazalo sie ze to para Holendrow i jada w sumie w naszym kierunku ale na plantacje truskawek, na ktorej bylismy wczesniej. Podwiezli nas troche i na skrecie do truskawek znow ruszylismy na piechote, Asia znow macha.




Mija minuta, zatrzymuje sie Malezyjczyk i znow jedziemy wygodnie :) przyjechal na weekend z rodzina i w sumie jedzie do miasta gdzie mieszkamy bo tez tam sie zatrzymal. Pewnie by nas podwiozl pod sam hotel ale my chcielismy jeszcze po drodze cos zobaczyc wiec jak tylko zwiozl nas z plantacji podziekowalismy i poszlismy zobaczyc markety z owocami i truskawkami i owady.

Do Brischang wrocilismy na piechote bo byl taki korek ze poruszalismy sie z taka sama predkoscia na nogach, a spacerujc bylo przyjemnie.

W Brischang wpadlismy na targ, po drodze znalezlismy dokumenty jakiegos faceta, wiec odnieslismy je do hotelu i zaczelismy znow szukac stopa, w srodku brischang. Niestety w srodku miasta jakos sie nie wyrywali do podwozenia.... zlapalismy taxe za 5zl i bylismy w Tanah rata.




Chcielismy wrocic wczesniej tak kolo 18 bo musielismy kupic bilet, jutro rano wyjezdzamy z Tanah rata i jedziemy do Butterworth.

Generalnie plan byl taki ze jedzmy na wyspy, chcielismy na langkawi ale dojazd stad jest tak beznadziejny ze musielibysmy robic przeisadki w 3 miastach. Wiec jedziemy do Butterworth, tam mamy dostep do pociagu do wysp Tajlandii, Bangkoku, busa do przesiadki na Langkawi i oczywiscie lodke na Penang. Co dokladnie zrobimy okaze sie pewnie jak dojedziemy do Butterworth. Wyjezdzamy o 8 i bedziemy na miejscu kolo 13, a pozniej to sie zobaczy.