Ide sobie spokojnie z paszportem w rece i dokumentem po persku gdy nagle znikad [pac pac] spadlo na mnie kilka kropel, patrze do gory na gorze golab. Na poczatku pomyslalem ze poprostu zrobil na mnie kupe, ale nie to byl wyraznie plyn jak woda. Spojrzalem jeszcze raz bo pomyslalem moze to kot i kot mnie obsikal, ale jak by nie patrzec na tego golebia nie byl kotem, chociaz koty sa tu dosc specyficzne, ale nie az tak. Wiec nasikal na mnie golab - uznalem ze to na szczescie.
Wracalem po raz drugi dzis z konsulatu, kolejny raz bylem tam w tej samej sprawie - wizy. Dostalem info od panow z iranu ze fax z moim kodem autoryzacyjnym jest wyslany, dostalem tez super tajniackie pismo po persku, wydrukowalem i nastawiony bojowo ruszylem na 9 do konsulatu. Pomyslalem sobie ze mam ten papier bedzie latwiej, szczerze mowiac nie wiem co tam bylo napisane :) nie czytam po persku nie wiem nawet z ktorej strony zaczyna sie text bo te ich wezyki nie wiele mi mowia. Mialem nadzieje ze ten dokument nie informuje o tym ze np "to zamach, mam bombe w plecaku oddajcie mi swoje kostki zapachowe z wc albo Was wysadze". No wiec wchodze znow, to samo okienko ten sam facet, daje mu pismo. Wyraznie sie zainteresowal, to chyba jednak przerwanie rutyny jego pracy, kazdy tu przychodzi z numerem on mowi ze albo ok albo przyjdz za tydzien. A ja z pisemem po persku, przeczytal pozniej przepadl w jednym z pokojow, wrocil, spisal sobie numer kodu autoryzacyjnego.
Stwierdzil ze nie ma, przyjdz pozniej.
...
Nie dajac za wygrana zapytalem czy moze zadzownic do MSZ zapytac o ten numer bo wiem z dobry zrodel ze jest gotowy tylko oni maja taki burdel ze walizke atomowa by nawet zgubili. Ta droba uwage o atomie sobie odpuscilem ale wlasnie tak mialem ochote mu powiedziec. Stwierdzil ze nie moze tego zrobic i zebym przyszedl za tydzien, powinni mu kupic koszule z napisem "przyjdz za tydzien".
Po tym wszytskim wyszedlem z budynku, bo uznalem ze nie bede sie denerwowal. Jako ze nie liczylem zbytnio na pozytywny rozwoj wydarzen to nie rozczarowalem sie az tak bardzo, na pocieszenie wybralem sie na wielki bazar.
Tam wypatrzylem rzeczy ktore kupie jako pamiatki i inne tego typu pierdoly ktore na ogol sie przywozi. W miedzy czasie bylem w kontakcie z p. radkiem czyli moim kontaktem z MSZ iranu, powiedzial zebym sprobowal jeszcze raz kolo 14 bo wedlug iranczykow konsulat jest czyny od 12 do 14, kiedy jest czyny od 8:30 do 11:30, wiem bo bylem :]
No ale dobraaa zjadlem obiad, wsiadlem w tramwaj i jade do tego konsulatu po raz drugi dzis, tym razem odbilem sie juz od bramy, straznik poinformowal mnie ze przeciez zamkniete.... tak przeciez wiem ale dla swietego spokoju jednak wolalem sprawdzic. Odwrocilem sie, przeszedlem i to byl moment w ktorym spotkalem sikajacego golebia. Zycie ma poczucie humoru, no nie :)?
Jutro napisze jeszcze troche o wizy bo mam zamiar tam byc ostatni raz i jak nie to uznam ze ktos mnie robi w penisa i niech mnie pocaluja w dupe :P
Po konsulacie a przed bazarem bylem w muzeum bankowosci, znalazlem je zupelnie przypadkiem chodzac po uliczkach zwiedzajac rozne katy. Mozna je znalezc obok nowego meczetu idac na wprost mostu galatas, muzeum jest na przeciwko dzialajacego banku.
W muzemum mozna zwiedzic, stary skarbiec, skrytki, pierwszy bankomat !:) i inne urzadzenia bankowe. Bardzo ciekawie jest to rozwiazane, jest troche multimediow, bardzo bardzo polecam. Wstep jest darmowy. Nie mozna robic zdjec wiec zrobilem je dla Was:P
To duze cos ktore wyglada jak silnik to dysk twardy, pojemnosc 2,5 GB :)
Teraz wybiore sie wokolice placu taksim tam podobno jest fajne muzeum tylko jeszcze nie iwem gdzie:) zaczynam szukac tez biletu do jakiegos miasta europy :\ bo jesli jutro nie zalatwie wizy to nie zalatwie przed weekendem, a po weekendzie to nie ma sensu jechac bo dobrze nie przkrocze granicy a juz bede musial szukac transportu do Van w turcji. Bezsensu.