10:40 budze sie na terminalu busow w Tanah rata... katem oka widze odjezdzajacy autobus. Autobus na ktory czekamy. Bylismy na terminalu troche wczesniej ja bylem zmeczony wiec troche przysnalem. Asia byla zajeta ogladaniem jak w oddali wymieniaja kolo w samochodzie no i nam uciekl...
Nastepny byl za godzine i w ogole nam to nie pasowalo bo chcielismy jechac do Brinchang, jako punkt wypadowy do wycieczki po gorach. Troche nas to wkurzylo i postanowilismy isc tam na piechote, to 6km pod gore ale bylismy zdeterminowani.
Przeszlo nam po okolo 500m, bo wysoko, bo cieplo i w ogole rano. Wpadlismy na swietny pomysl zlapiemy stopa. Nigdy tego nie robilismy wiec czemu mialo by nie zadzialac w gorach Malezji.
Po krotkiej naradzie ustalilismy ze kobieta latwiej lapac stopa wiec Asia stoi i macha reka a ja stoje i proboje robic nic a juz napewno nie straszyc potencjalnego transportu.
5min, tyle nam zajelo!:)
Pewien gosc zatrzymal sie zapytal gdzie jedziemy.. BRISCHANG! on tez wiec jedziemy !
Byl spory korek bo cameron highlands to miejsce do ktorego zjezdzaja sie turysci z swiata ale tez z malezji, w weekend jest tutaj ruch jak u nas w gorach w dlugi weekend.
Nasz kierowca troche pokombinowal i po krotkim czasie bylismy w BRISCHANG!:)
ROzejrzelismy sie i uznalismy ze w sumie to chcemy jechac dalej, w kerunku Tringkap, autobusu jakos nie chcialo nam sie szukac pozatym udana akcja ze stopem tak sie nam spodobala ze odrazu stanelismy na ulicy i Asia machala do nastepnych kierowcow.
5min mamy nastepny transport, powiedzielismy gdzie i po chwili siedzielismy na pace pickupa. Podrzucil nas dokladnie tam gdzie chcielismy, to chyba jakis lokalny mieszkaniec, bo byl korek a on w szaony sposob troche poboczem, troche trawa i dowiozl nas na miejsce ;-) chyba sie troche chcial popisac ;)
Gdy juz bylismy na miejscu czyli zupelnie nigdzie ale na drodze do plantacji BOH, do plantacji przeszlismy na piechote to zdrowy kawalek ale w pieknej okolicy i warto go tak pokonac. Po drodze wszyscy nas witali i bylismy atrakcja czasami wieksza niz widoki ;)
Z Asia ludzie robili sobie zdjecia, ze mna jakos nie bardzo :)
Na miejscu uznalismy ze nie ma szans nie wracamy na piechote, lapiemy stopa bo wracanie pod gore kilka kilometrow to w ogole bezsensu pomysl.
W fabryce BOH, zrobilismy male zakupy, zwiedzilismy fabryke i wracamy. Do BOH przywiozl nas malezyjczyk i malezyjczyk wiec bylismy ciekawi kto nas zawiezie w druga strone.
Powoli ruszlismy w strone gory a Asia machala reka. Na plantacji bylo bardzo duzo ludzi ale bialych turystow bylo 6 sztuk, 3 pary. Z tego jedna na rowerze. Odrazu sie wypatrzylismy;-)
Wiec Asia macha, cos jedzie zatrzymuja sie i ... to Ci biali w wynajetym samochodzie:) okazalo sie ze to para Holendrow i jada w sumie w naszym kierunku ale na plantacje truskawek, na ktorej bylismy wczesniej. Podwiezli nas troche i na skrecie do truskawek znow ruszylismy na piechote, Asia znow macha.
Mija minuta, zatrzymuje sie Malezyjczyk i znow jedziemy wygodnie :) przyjechal na weekend z rodzina i w sumie jedzie do miasta gdzie mieszkamy bo tez tam sie zatrzymal. Pewnie by nas podwiozl pod sam hotel ale my chcielismy jeszcze po drodze cos zobaczyc wiec jak tylko zwiozl nas z plantacji podziekowalismy i poszlismy zobaczyc markety z owocami i truskawkami i owady.
Do Brischang wrocilismy na piechote bo byl taki korek ze poruszalismy sie z taka sama predkoscia na nogach, a spacerujc bylo przyjemnie.
W Brischang wpadlismy na targ, po drodze znalezlismy dokumenty jakiegos faceta, wiec odnieslismy je do hotelu i zaczelismy znow szukac stopa, w srodku brischang. Niestety w srodku miasta jakos sie nie wyrywali do podwozenia.... zlapalismy taxe za 5zl i bylismy w Tanah rata.
Chcielismy wrocic wczesniej tak kolo 18 bo musielismy kupic bilet, jutro rano wyjezdzamy z Tanah rata i jedziemy do Butterworth.
Generalnie plan byl taki ze jedzmy na wyspy, chcielismy na langkawi ale dojazd stad jest tak beznadziejny ze musielibysmy robic przeisadki w 3 miastach. Wiec jedziemy do Butterworth, tam mamy dostep do pociagu do wysp Tajlandii, Bangkoku, busa do przesiadki na Langkawi i oczywiscie lodke na Penang. Co dokladnie zrobimy okaze sie pewnie jak dojedziemy do Butterworth. Wyjezdzamy o 8 i bedziemy na miejscu kolo 13, a pozniej to sie zobaczy.
Tajlandia-Kambodża 2010 & Turcja 2011 & Iran 2012 & Malezja-Singapur 2012 & Irak 2014 & Seszele-Indie 2016
Aktualna pozycja
niedziela, 27 maja 2012
sobota, 26 maja 2012
Kuala lumpur ostatni dzien - batu caves, bilety na petronas towers i truskowkowy zawrot glowy.
W przedostatni dzien w kuala wybralismy sie na batu caves, czyli jaskinie 15km do kuala lumpur. Reszte dnia wluczylismy sie po china town, little india i spedzilismy troche czasu pod wierzami petronas.
Rano kawa bo troche juz bylismy zmeczeni tym upalem, duza wilgotnoscia i tym ze malo sypiamy ;)
Pozniej zaplanowany wczesniej zakup angry birda ;)
Po kawie i zakupach okazalo sie ze jest 14 wiec szybko pojechalismy na sentral tam zjedlismy nibyobiad w macu, z ciekawosci jak smakuje tutaj - prawie to samo co u nas tyle ze duzo taniej. Zestaw z bigmaciem kosztowal 10zl.
Do batu caves mozna dojechac na 4 sposoby.
Taxowka - chyba najgorszy pomysl;)
Wykupienie wycieczki - kosztuja od 60-80MYR = 60-80zl za osobe, to jest niezly pomysl jak chcecie bezsensownie wydac pieniadze.
Bus 11 - o tym sposobie nic nie wiem pozatym ze ten autobus tam jedzie:) jesli komus na reke to bedzie tanio i ok.
KTM komputer - czyli po naszemu podmiejski pociag, pociag rusza z KL sentral lub kazdego innego przystanku. Jest klimatyzowany i 2010 linia zostala przedluzona do batu caves, tak sie dokladnie nazywa przystanek. Pociag staje 100m od wejscia do batu caves wiec jest ok.
Bilet w 2 strony (2x15km) kosztuje 3MYR czyli okolo 3zl. Pociag jest wygodny, czysty ale klima dziala na maxa i moze byc zimno. W pociagu jest wagon przeznaczony tylko dla kobiet, nie oznacza to ze jest ogolny podzial, poprostu do tego jednego wagonu moga wsiadac kobiety do reszty grupy mieszane ;-)
Batu caves to swiatynie hindu w jaskiniach, prowadza do nich ogromne strome schody, na schoda mozna spotkac malpy. Na poczatku malpy sa ok ale pozniej wychodzi z nich druga oblicze malego terrorysty, biada temu kto idzie tam z jedzeniem, malpa napewno to zauwazy i wymusi oddanie jedzenia ;)
Widzielismy dziewczyne ktora zostala ugryziona przez malpe, pewnie lekko ale paniki troche bylo.
Po powrocie z batu caves poszlismy na zakupy, zopatrzyc sie w drobiazgi. Pozniej na kolacje do dzielnicy indyjskiej. Na ulicy bylo karaoke :) A pod wieczor pod wieze petronas bo to fajne miejsce zeby spedzic wieczor, wieze sa pieknie podswietlone, zbieram sie tam duzo ludzi i ogolnie jest ciekawa atmosfera. Nadal jest cholernie goraco ;)
Kolejnego dnia czyli dzis, mielismy dziki plan wczesnej pobudki i szturmu na sky bridge na wiezach petronas, to niby fajny most pomiedzy wiezami. Mozna z niego zobaczyc panorame miasta, my ja widzielismy z wiezy telewizyjnej ale postanowilismy podjechac tam rano i spradzic legede o wielkich kolejkach.
Pod wiezami bylismy o 7:30, kolejka byla na okolo 20 osob, bez wiekszego problemu, bilety byly po 50MYR, ogolnie to dosc drogo za taka watpliwa atrakcje z tym czekaniem i calym tym zamieszaniem z biletami. Postanowilismy to odpuscic bo panorame widzielismy z wiezy telewizyjnej. Wiec tak:
Po bilet mozna sie ustawic kolo 7, bilety sa po 50MYR, najlepiej wiejsc odrazu z poziomu przystanku LRT, pozniej do centrum SURIA, w prawo, schodami do gory, znow w prawo i waskimi schodami w dol. Tam juz zobaczymy kolejke. Wieza telewizyjna jest chyba lepsza, wyzej, fajniej i nie ma tego zamieszania z biletami.
Wiec wrocilismy do hotelu, ja po drodze kupilem karte sim, ktora troche podzialala i teraz przestala :( bede ja musial jakos naprawic :\ w sumie nie jest nam na gwalt potrzebna ale juz ja mam i jest promo 2MYR za 100MB internetu wiec ok.
O 13 mielismy busa do Tanah Rata z terminal puduraya, jesli nie bedziecie mogli kupic biletu w hotelu na jakiegokolwiek busa bo powiedza ze nie ma, na tym terminalu napewno kupicie.
Nasz bus spozniel sie o 1:15 :\ wkoncu przyjechal i o 19:00 bylismy w Tanah Rata, to miasto wypadowe do Cameron highlands, czyli jestesmy w gorach Malezji.
Tanah rata jest 1400mnp wiec jestesmy dosc wysoko :) bilet z KL kosztuje 35 i bus jedzie 4h, jest bardzo wygodny, mozna sie wyspac ;)
W Tanah rata zjedlismy, kupilismy piwo i idziemy spac, bo jutro idziemy polazic po gorach, wymyslilem ze sprobojemy je zdobyc samodzielnie ;)
W okolicy jest farma truskawek i maja tu prawdziwy szal z truskawkami... ;)
Wszytskiego najlepszego dla mam.
Rano kawa bo troche juz bylismy zmeczeni tym upalem, duza wilgotnoscia i tym ze malo sypiamy ;)
Pozniej zaplanowany wczesniej zakup angry birda ;)
Po kawie i zakupach okazalo sie ze jest 14 wiec szybko pojechalismy na sentral tam zjedlismy nibyobiad w macu, z ciekawosci jak smakuje tutaj - prawie to samo co u nas tyle ze duzo taniej. Zestaw z bigmaciem kosztowal 10zl.
Do batu caves mozna dojechac na 4 sposoby.
Taxowka - chyba najgorszy pomysl;)
Wykupienie wycieczki - kosztuja od 60-80MYR = 60-80zl za osobe, to jest niezly pomysl jak chcecie bezsensownie wydac pieniadze.
Bus 11 - o tym sposobie nic nie wiem pozatym ze ten autobus tam jedzie:) jesli komus na reke to bedzie tanio i ok.
KTM komputer - czyli po naszemu podmiejski pociag, pociag rusza z KL sentral lub kazdego innego przystanku. Jest klimatyzowany i 2010 linia zostala przedluzona do batu caves, tak sie dokladnie nazywa przystanek. Pociag staje 100m od wejscia do batu caves wiec jest ok.
Bilet w 2 strony (2x15km) kosztuje 3MYR czyli okolo 3zl. Pociag jest wygodny, czysty ale klima dziala na maxa i moze byc zimno. W pociagu jest wagon przeznaczony tylko dla kobiet, nie oznacza to ze jest ogolny podzial, poprostu do tego jednego wagonu moga wsiadac kobiety do reszty grupy mieszane ;-)
Batu caves to swiatynie hindu w jaskiniach, prowadza do nich ogromne strome schody, na schoda mozna spotkac malpy. Na poczatku malpy sa ok ale pozniej wychodzi z nich druga oblicze malego terrorysty, biada temu kto idzie tam z jedzeniem, malpa napewno to zauwazy i wymusi oddanie jedzenia ;)
Widzielismy dziewczyne ktora zostala ugryziona przez malpe, pewnie lekko ale paniki troche bylo.
Po powrocie z batu caves poszlismy na zakupy, zopatrzyc sie w drobiazgi. Pozniej na kolacje do dzielnicy indyjskiej. Na ulicy bylo karaoke :) A pod wieczor pod wieze petronas bo to fajne miejsce zeby spedzic wieczor, wieze sa pieknie podswietlone, zbieram sie tam duzo ludzi i ogolnie jest ciekawa atmosfera. Nadal jest cholernie goraco ;)
Kolejnego dnia czyli dzis, mielismy dziki plan wczesnej pobudki i szturmu na sky bridge na wiezach petronas, to niby fajny most pomiedzy wiezami. Mozna z niego zobaczyc panorame miasta, my ja widzielismy z wiezy telewizyjnej ale postanowilismy podjechac tam rano i spradzic legede o wielkich kolejkach.
Pod wiezami bylismy o 7:30, kolejka byla na okolo 20 osob, bez wiekszego problemu, bilety byly po 50MYR, ogolnie to dosc drogo za taka watpliwa atrakcje z tym czekaniem i calym tym zamieszaniem z biletami. Postanowilismy to odpuscic bo panorame widzielismy z wiezy telewizyjnej. Wiec tak:
Po bilet mozna sie ustawic kolo 7, bilety sa po 50MYR, najlepiej wiejsc odrazu z poziomu przystanku LRT, pozniej do centrum SURIA, w prawo, schodami do gory, znow w prawo i waskimi schodami w dol. Tam juz zobaczymy kolejke. Wieza telewizyjna jest chyba lepsza, wyzej, fajniej i nie ma tego zamieszania z biletami.
Wiec wrocilismy do hotelu, ja po drodze kupilem karte sim, ktora troche podzialala i teraz przestala :( bede ja musial jakos naprawic :\ w sumie nie jest nam na gwalt potrzebna ale juz ja mam i jest promo 2MYR za 100MB internetu wiec ok.
O 13 mielismy busa do Tanah Rata z terminal puduraya, jesli nie bedziecie mogli kupic biletu w hotelu na jakiegokolwiek busa bo powiedza ze nie ma, na tym terminalu napewno kupicie.
Nasz bus spozniel sie o 1:15 :\ wkoncu przyjechal i o 19:00 bylismy w Tanah Rata, to miasto wypadowe do Cameron highlands, czyli jestesmy w gorach Malezji.
Tanah rata jest 1400mnp wiec jestesmy dosc wysoko :) bilet z KL kosztuje 35 i bus jedzie 4h, jest bardzo wygodny, mozna sie wyspac ;)
W Tanah rata zjedlismy, kupilismy piwo i idziemy spac, bo jutro idziemy polazic po gorach, wymyslilem ze sprobojemy je zdobyc samodzielnie ;)
W okolicy jest farma truskawek i maja tu prawdziwy szal z truskawkami... ;)
Wszytskiego najlepszego dla mam.
piątek, 25 maja 2012
singapur, wyspa sentosa
Siedizmy wlasnie na dachu hostelu i pijemy drinka przy bardzo glosnej metalice ;)
Ale post bedzie o singapurze i drugim dniu jaki w nim spedzilismy.
Singapur to miasto appla, wszyscy tu maja iphona lub ipada lub cos "i", w metrze glowna rozrywka jest granie w gry, sluchanie muzyki na iphonie. Uzywanie innego telefonu jest poprostu nie na miejscu, najzabawniej wygladaja ludzie robiacy zdjecia ipadami - piekny widok...
Udalo nam sie wyspac to juz duzy sukces, pierwszy raz mielismy w hotelu klime i w ogole bylo wow, bo w singapurze nie bylo tanich hotelow wiec wybralem najtanszy ale i tak byl niezly ;)
Na sniadanie poszlismy na geylang do knajpy indyjskiej, ja przezywam uderzenie milosci do indyjskiego zarcia. Jest pyszne, fantastyczne i brak mi slow ;)
Zjedlismy pyszny posilek i wypilismy najpyszniejsza herbate jaka mozna sobie wyobrazic z mlekiem. Pozniej szybko na metro i ruszylismy w miasto, a wlasciwie na wyspe sentosa. To kawalek karaibow obok singapuru ;)
Na Wyspie jest pelno atrakcji, kawalek karaibow czyli palmy, plaza i piekne okolice, universal studio singapore i caly ogrom innych atrakcji mysle ze na kazdy przystanek na tej wyspie mozna by spokojnie przeznaczyc jeden dzien. My mielismy pol dnia na cala wyspe.
Bylismy na dwoch plazach na sentosie, pieknie jest :) klimat i muzyka z karaibow. Gdyby ktos mi nie powiedzial gdzie jestem w zyciu bym nie powiedzial ze w singapurze, Wiec w singapurze spokojnie mozna isc poplazowac, plaza jest za darmo. Jedyny koszt to kolejka na plaze. Trzy dolary singapurskie ale nas maszyna oszukala i nie wydala biletu myslalem ze to przypadek
ale zaraz obok nas facet tez mial taki problem, wiec uwaga na te zlodziejskie maszyny ;)
Pozniej wybralismy sie porobic zdjecia przy merlionie, na sentosie jest o wiele wiekszy niz w parku merliona.
Singapur to misto ruchomych schodow, wszedzie gdzie sie da sa ruchome schodzy, jesli ich nie spotkacie to znaczy ze jestescie na zadupiu. My sie tak rozbestwilismy ze gdy trzeba bylo uzyc nog i wejsc na schody to bylismy calkiem serio rozczarowani.
DObrze dziala metro, my poruszalismy sie tylko metrem. Nie jest zbyt tanie, przecietny kurs kosztuje 2 dolary, wiec okolo 5zl, ale mozna nim wszedzie dojechac, plany sa na lotniskach i mozna nim zwiedzic cala wyspe.
Na 1 przystanku na sentosie jest studio universal, nam braklo czasu zeby tam wejsc, chyba trzeba tam spedzic kolejny dzien zeby wszystko na spokojnie obejrzec.
Po sentosie poszlismy na china town, cos zjesc i kupic kilka drobiazgow. Pozniej na piechote do parku merliona i zrobic fote z oryginalnym merionem tym ktory pluje woda.
Na koniec a byla juz 18 wybralismy sie na orchid st. to ulica z drogimi sklepami, jesli ktos chce wydac kupe kasy to w sam raz ;) na ulicy jest bardzo bogato, brdzo duzo ludzi, wiekszosc raczej oglada. Na przystanku metra straszny tlok.
Kolo 19 ruszylismy na lotnisko bo o 21:20 mielismy wylot, na lotnisko dotarlismy troche po 20, troszke za pozno. Szybko pobiglismy do bramki bo bordingpassy wydrukowalem w domu, na lotnisku changi wszystko bylo do gory nogami i dokumenty sprawdzili nam w zupelnie innym miejscu niz zawsze. W koncu dobieglismy do gate i rutynowa kontrola bagazu. Okazalo sie ze cos nie pasuje im w moim komputerze, troche sie zmartwilem bo jesli by cos wypatrzyli w srodku to rozbieranie tego komputera to gwarancja ze nie zdazylibysmy na lot, ale okazalo sie ze moje 3 dlugopisy i 2 pendrivy ulozyly sie tak ze na skanie wygladalo to podejrzanie. Pokazalem im ze to dlugopisy i bylo ok.
Lot przebiegl nam bardzo szybko, to tylko 50min. Pozniej biegem pobieglismy na przystanek LRT bo kolejka jezdzi do 23:45 a my bylismy 23:30, zlapalismy ostatni pociag na china town, hotel, lozko..
Ale post bedzie o singapurze i drugim dniu jaki w nim spedzilismy.
Singapur to miasto appla, wszyscy tu maja iphona lub ipada lub cos "i", w metrze glowna rozrywka jest granie w gry, sluchanie muzyki na iphonie. Uzywanie innego telefonu jest poprostu nie na miejscu, najzabawniej wygladaja ludzie robiacy zdjecia ipadami - piekny widok...
Udalo nam sie wyspac to juz duzy sukces, pierwszy raz mielismy w hotelu klime i w ogole bylo wow, bo w singapurze nie bylo tanich hotelow wiec wybralem najtanszy ale i tak byl niezly ;)
Na sniadanie poszlismy na geylang do knajpy indyjskiej, ja przezywam uderzenie milosci do indyjskiego zarcia. Jest pyszne, fantastyczne i brak mi slow ;)
Zjedlismy pyszny posilek i wypilismy najpyszniejsza herbate jaka mozna sobie wyobrazic z mlekiem. Pozniej szybko na metro i ruszylismy w miasto, a wlasciwie na wyspe sentosa. To kawalek karaibow obok singapuru ;)
Na Wyspie jest pelno atrakcji, kawalek karaibow czyli palmy, plaza i piekne okolice, universal studio singapore i caly ogrom innych atrakcji mysle ze na kazdy przystanek na tej wyspie mozna by spokojnie przeznaczyc jeden dzien. My mielismy pol dnia na cala wyspe.
Bylismy na dwoch plazach na sentosie, pieknie jest :) klimat i muzyka z karaibow. Gdyby ktos mi nie powiedzial gdzie jestem w zyciu bym nie powiedzial ze w singapurze, Wiec w singapurze spokojnie mozna isc poplazowac, plaza jest za darmo. Jedyny koszt to kolejka na plaze. Trzy dolary singapurskie ale nas maszyna oszukala i nie wydala biletu myslalem ze to przypadek
ale zaraz obok nas facet tez mial taki problem, wiec uwaga na te zlodziejskie maszyny ;)
Pozniej wybralismy sie porobic zdjecia przy merlionie, na sentosie jest o wiele wiekszy niz w parku merliona.
Singapur to misto ruchomych schodow, wszedzie gdzie sie da sa ruchome schodzy, jesli ich nie spotkacie to znaczy ze jestescie na zadupiu. My sie tak rozbestwilismy ze gdy trzeba bylo uzyc nog i wejsc na schody to bylismy calkiem serio rozczarowani.
DObrze dziala metro, my poruszalismy sie tylko metrem. Nie jest zbyt tanie, przecietny kurs kosztuje 2 dolary, wiec okolo 5zl, ale mozna nim wszedzie dojechac, plany sa na lotniskach i mozna nim zwiedzic cala wyspe.
Na 1 przystanku na sentosie jest studio universal, nam braklo czasu zeby tam wejsc, chyba trzeba tam spedzic kolejny dzien zeby wszystko na spokojnie obejrzec.
Po sentosie poszlismy na china town, cos zjesc i kupic kilka drobiazgow. Pozniej na piechote do parku merliona i zrobic fote z oryginalnym merionem tym ktory pluje woda.
Na koniec a byla juz 18 wybralismy sie na orchid st. to ulica z drogimi sklepami, jesli ktos chce wydac kupe kasy to w sam raz ;) na ulicy jest bardzo bogato, brdzo duzo ludzi, wiekszosc raczej oglada. Na przystanku metra straszny tlok.
Kolo 19 ruszylismy na lotnisko bo o 21:20 mielismy wylot, na lotnisko dotarlismy troche po 20, troszke za pozno. Szybko pobiglismy do bramki bo bordingpassy wydrukowalem w domu, na lotnisku changi wszystko bylo do gory nogami i dokumenty sprawdzili nam w zupelnie innym miejscu niz zawsze. W koncu dobieglismy do gate i rutynowa kontrola bagazu. Okazalo sie ze cos nie pasuje im w moim komputerze, troche sie zmartwilem bo jesli by cos wypatrzyli w srodku to rozbieranie tego komputera to gwarancja ze nie zdazylibysmy na lot, ale okazalo sie ze moje 3 dlugopisy i 2 pendrivy ulozyly sie tak ze na skanie wygladalo to podejrzanie. Pokazalem im ze to dlugopisy i bylo ok.
Lot przebiegl nam bardzo szybko, to tylko 50min. Pozniej biegem pobieglismy na przystanek LRT bo kolejka jezdzi do 23:45 a my bylismy 23:30, zlapalismy ostatni pociag na china town, hotel, lozko..
Subskrybuj:
Posty (Atom)