Aktualna pozycja

piątek, 7 października 2011

istanbul, stambuł - koty.

W istanbule jest duzo kotow, nigdy tez nie widzialem tylu malych kotow, dzis spotkalem kocia mame z 2 malymi kotkami jeden mial otwarte tylko jedno oko, drugie jeszcze mu nie zadzialalo :) Kotki dzielnie zwiedzaly okolice, co chwile spadajac z kraweznika. Kocia mama dosc szybko zauwazyla ze robie im zdjecia i co chwile mnie przeganiala, szczerzac zeby i podchodzac do mnie.

Kladlem sie spac z mysla nie ma wizy, ok pogodzilem sie z tym. Przed snem wlaczylem telefon, dostalem smsa abym udal sie do konsulatu po raz kolejny. OK.

Rano bylem tak troche po 8:30, zawitalem do okienka z visami zapytac co slychac w sprawie mojego kodu - "numer nie jest gotowy". Jakos sie specjalnie nie zdziwilem. Dalem znac polakom ze to samo. W odpowiedzi dostalem info ze mam porozmawiac z p. Mousavi i powolac sie na rozmowe z Nahidem. Jako ze wlasnie jadlem sniadanie na krawezniku popijajac kawa uznalem ze nie bede tam znow wracal tylko zadzownie. Numer mam z wizytowki ktora dzis wreczyl mi pan z okienka, widzac ze jestem codziennie chyba poniosly go emocje wspolczucia. No wiec dzwonie, odebral mily pan mowiac cos po persku, na szczescie angielski tez nie byl mu obcy. Poprosilem o polaczenie z p. Mousavi, chwile poczekalem polaczyli mnie i co kogo slysze ?

Sympatycznego pana z okienka ktory obslugiwal mnie 20 min temu!

No ale ok zapytam co mi tam, wiec podaje nr ktory 20 min wczesniej mu podawalem, pytam czy jest wiza - jest!

Chyba sobie jaja robicie!!! - wzburzylem sie okropnie na tym krawezniku z takawa w rece zagryzajac ta pyszna kanapke z serem feta i soczystym pomidorem. Oczywiscie nie powiedzilem im ze sobie jaja robia cale moje wzburzenie zawarlem w chlodnym "OK".
Wtedy powstala mysl, jesli mi dzis ja wbija to jeszcze moglbym jechac. Wiec pytam to ile zajmie zrobienie wizy?

- 3-4 dni
- czyli kolo srody by bylo?
- tak, w srode.
- dziekuje.

Kolo srody czyli 12, czyli teheran 14, czyli 4 dni w iranie - przelkulowalem szybko.
Z tych wyliczen na krawezniku wyszlo mi ze nie ma sensu.
Polacy twierdza ze moze sie przyspieszy, moze tak moze nie, a ja zostane bez paszportu do srody.

Wiec final tej niekonczacej sie historii jest taki ze wize koniec koncow w sumie moglbym miec ale dopiero kolo srody, kod autoryzacyjny jest juz w konsulacie, coz z tego liczylem na to ze bedzie w poniedzialek. czyli 5 dni temu.

Chcialbym tam jechac nie muszac biegac pomiedzy jednym autobusem a drugim, a gdybym sie wybral w srode tak by to wygladalo. Najgorsze jest to ze wkoncu ten kod jest i czuje sie tak jak by mi ktos pozwoli plizac ciastko a pozniej mi je zabral.

Wracajac do normalnych spraw, znalalzme bardzo ciekawe miejsce kolo placu taksim, wrzucam zdjecia - to cos na ksztalt wystawy o istanbule, ciekawie rozwiazane :)

Kupilem sobie tez buty ktorych nie moglem dostac w polsce, bo nie bylo koloru i rozmiaru a tu byly :)









2 komentarze:

  1. coś mi się wydaje, że pan urzędnik z konsulatu chciał żeby mu "posmarować" - wtedy wiza by się szybciutko znalazła :) k.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie, to nie ten kraj, tylko bym pewnie pogorszyl sprawe.

    OdpowiedzUsuń