Aktualna pozycja

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą siem reap. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą siem reap. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 5 października 2010

weze, kangury i inne przysmaki

Tato bedziesz ze mnie dumny, zjadlem weza. Nie zywego, ubitego, ladnie pokrojonego. Jestesmy dalej w siem reap i dzis poszlismy do knajpy gdzie podaja weze, kangury, krokodyle i inne takie przysmaki. Przygotowali go przy nas, przyniesli surowego weza, pokazali 'to waz' i przy nas na ogien z warzywkami ;)) Ogolnie jak na weza byl dobry:) troche gumiasty ale do przezycia:)) kangura i inne dziwne miesa sobie darowalismy ;)) Jutro jedziemy do bangkoku.

poniedziałek, 4 października 2010

kambodza - siem reap









jestesmy w kambodzy, wybralismy sie tutaj bez zadnych rezerwacji, jadac pociagami i busami z tajami :) to chyba najlepszy i najtanszy srodek transportu po tej czesci azji.

Najlepszy bo nikt nas nie proboje w zaden sposob oszukac co zdarza sie w busach dla turystow, jedziemy z tajami i wszystko poprostu dziala bo taj taja nie bedzie chcial oszukac czy opoznic, a ze przy okazji jadzie 2,3 farangaow to zaden problem chociaz jestesmy mala atrakcja w busie. farang to np ja, bialy wsrod azjatow, to nie jest ani pozytywne ani negatywne okreslenie, poprostu farang.

Wiec dotarlismy tutaj z Chiang mai w Tajlanii, pociagiem, metrem, taxowka, busem i znow taxowka ;) W busie z bangkoku do poypet spotkalismy anglikow i az do siem reap trzymalismy sie razem jako jedyni biali w autobusie.

My nie mielismy zdanych planow co do noclegu w siem reap, zadnych rezerwacji - nic ;) oni generalnie tez ale mieli nabazgrane na kartce nazwe hotelu do ktorego mozemy sie kierowac i tak tez zrobilismy, dotarlismy na miejsce i okazalo sie ze miejsce do spania moze byc wiec tu zostalismy.

Wracajac do chiang mai, chcialem tylko poinformowac ze zrobilem to co zawsze chcialem zrobic, plynelismy takimi bambusowymi lodkami, lodka to mocne slowo, kilka bambusow polaczonych, gdy sie na nie mocno stanelo byly pod woda ale plynely.
Wiec ja i jeden taj bylismy wioslami, tzn on na przodzie z bambusem i ja na tyle z bambusem i musielismy tak wbijac ta tyczke w dno zeby lodka sie nie rozbila bo wiezlismy 3 osoby ;-)

Wkoncu doplynelismy do 2 skal, zatrzymalismy sie i taj mowi "skacz" nikt nie chcial skoczyc, ale ze ja zawszeeeee chcialem z takiej skaly w taka rzeke skoczyc wiec postanowilem ze skocze z tej nizszej na poczatek, tylko go zapytam czy skoczy pierwszy. Powiedzial ze nie skoczy ale ze spoko moge skakac nie zabije sie. Skoczylem z tej pierwszej :) - rewelacja, za mna skoczyla dziewczyna z angli ktora z nami byla, wdrapalismy sie na ta wysoka, na gorze szybka rozmowa co robimy skaczemy czy nie bo wysoko jak cholera. Ona powiedziala ze jak juz tu sie wdrapalismy to szybciej bedzie skoczyc niz zlazic... no i skoczylem - rewelacja ;)

Wracajac do siem reap ;) dzis bylismy w agnkorze, ciekawa sprawa, podobno najwieksze budowle religijne na swiecie. Zlecialo nam tu 8h z tuktukowcem, jutro wracamy ogladac dalej i zwiedzic plywajacy targ. Poki co krecimy sie po siem reap i probojemy khmerskiego jedzienia, mozna tu zjesc pieczonego weza lub krokodyla.

Piwo jest za 0.5USD !;)

Wiec na najblizsze kilka dni plan jest taki, jutro dalej angkor, pojutrze wracamy do bangkoku, tam zatrzymamy sie na kilka dni jeszcze nie wiemy ile, pozniej jedziemy na poludnie tajlandii aby zatrzymac sie w okolicy wyspy koh tao i tam mamy zamiar pokrecic sie kilka dni wracajac do bangkoku przez pattaye.

ps. tygrysy byly prawidziwe :P
ps2. Bolo, jesli to czytasz napisz mi prosze w komentarzu co z moim combo, czy stoi czy go zgarnela policja :)

niedziela, 3 października 2010

U nas w bangkoku.




Dzis moze nie byc za duzo zdjec bo jestesmy w kambodzy i musialem podpiac aparat do komputera z usb 1.0 :(

Jestesmy w kambodzy, zyjemy i wszystko jest ok.



Dwa dni temu ruszylismy na trekking w gory tajlandi w okolicy chiang mai, szczerze mowiac myslalem ze to bedzie spacerek po lesie, okazalo sie ze non stop zbaczalismy z glownej sciezki przechodzac przez rzeki po drzewach i takie tam. Na pewno spacer to nie byl ;) bo nogi mnie do dzis bola. Wieczorem doszlismy do wioski w ktorej nic nie bylo, zero pradu, zero swiatla, zero wody ale piwo bylo :)

Wykapalismy sie w wodospadzie ktory byl w okolicy i nocowalismy w chatce plemienia karen, bo z tamtad pochodzil nasz przewodnik. Po drodze widzielismy duzego pajaka, tak na oko jak dlon. Wypilismy kilka piw, zrobilismy ognisko, ja pilnowalem zupy i musialem obracac bambus w ktorym sie gotowala, ale byla jadalna :P

Po kilku piwach trzeba bylo isc spac, nie wyspalismy sie za bardzop bo raz ze chatka byla nad rzeka - glosna, dwa caly las buczal - bardzo glosno, trzy caly czas cos biegalo po tej chatce - nie wiem co.

Rano wrzucilismy sniadanie pod postacia jajka i ananasa i znalezlismy takiego samego pajaka jak w lesie kolo naszego domku, nawet nie chce wiedziec ile ich tam jest.

Pozniej szybki marsz do sloni, na sloniach jezdzilismy okolo 30 min. Generalnie 2 pierwsze slonie mialy kierowce, nasz byl przypiety do innego slonia za ucho przy pomocy malego sznurka. Myslalem ze ten pierwszy slon bedzie mial kierowce ale nie, wiec nasz slon bez kierowcy byl kierowany przez wiekszego slonia tez bez kierowcy...

Byly grzeczne i poza tym ze nas kilka razy obsmarkal i chcial jesc nonstop ale ok.


Reszte moze opiszemy jutro bo jestesmy po 26h na nogach.
Po trekkingu pobieglismy szybko na pociasg w chiang mai, przez noc przejechalismy pol tajlandii aby w bangkoku przesiasc sie na metro, z metra z mala pomoca taja na taxowke, z taxowki na autobus w ktoreym byli sami tajowie my i para z anglii :) i na granice tajlandii-kambodzy, tu bez wiekszych problemow przedostalismy sie do kambodzy, pozniej tylko 2h samochdoem do siem reap.

I oto jestesmy w siem reap wykonczeni ale przejechalismy 1200km w 24h wydajac nie wiecej niz 35USD na glowe :>

Teraz po piwo i spac ;) jutro od 8 ruszamy do angkoru.