Aktualna pozycja

piątek, 16 marca 2012

w pociagu do teheranu

Właśnie byłem świadkiem zabawnej sytuacji, jestem w pociągu do Teheranu. Obok mnie usiadły 3 dość młode dziewczyny, myślę ze nie maja więcej niz 20-22 lata. Maja ogromna ilość bagaży wiec trochę to potrwało zanim sie tu ułożyły. Została im wielka torba, z która nie wiadomo było, co zrobić a miejsce obok mnie było puste. Widziałem ze patrzyły w moja stronę i sie śmiały, bo logiczne ze można by ja położyć tutaj. W koncu przyszedł ich kolega zapytali mnie czy można ta torbę położyć obok mnie. Kolega poszedł, a dziewczyny chyba poczuły ze lody przełamane i zaczęły mi mówić "cześć" śmiejąc sie nonstop. Za mna siedział starszy facet, któremu strasznie sie to nie spodobało, nie wiem, co im powiedział a właściwie wykrzyczał, ale wydaje mi sie ze je nieźle opieprzyl ze sie wdają w rozmowe z obcym ;) odrazu im przeszło i az prościej siedzą ;))




Dziś dziwnych sytuacji miałem sporo może zacznę od tej sprzed godziny.

Do Teheranu jadę pociągiem, około godziny przed odjazdem pojawiłem sie na stacji, na wejściu zatrzymała mnie policja. Wierze ze to taka rutynowa kontrola turysty, ale kto wie. Wiec zatrzymują mnie, pytają o bilet i paszport. Podałem jedno i drugie. Policjant sprawdził, cos wyraźnie mu sie nie spodobało w moim paszporcie, poszedł na swój dworcowy komisariat i kazał mi iść za sobą. Na miejscu specjalnie nie siadałem, bo miałem nadzieje ze cos sprawdzi i mnie puści.

- Siadaj.

Potrafię sie spocić w 10sek jak sie porządnie zestresuje, teraz od momentu, w którym mi powiedział żebym usiadł to momentu, w którym siedziałem upłynęło 2 sek., siadałem juz mokry ;)

Pokazał mi mój paszport i moja wize poprawiona przez konsula i zapytał, co to jest, pokazałem mu adnotacje w farsi ze "ooo to" w sumie nie wiem, co tam jest napisane :) wierze ze cos mądrego w koncu to pismo konsula.
Powiedział ze tak nie może być i kazał mi dalej siedzieć.
Wiec siedzę pocę sie dalej a oni dzwonia, bo juz zrobiło sie ich dwóch. Mija 15min, ja przerobiłem wizje tego ze tu nocuje i komu musze napisać smsa ze jest problem. Okazało sie ze ktoś gdzieś mu tam wytłumaczył ze tak jak jest, jest ok i mogę spokojnie jechać dalej.

Wiec Teheranie nadchodzę.

Dziś cały dzień spędziłem w yazd, zdążyłem polubiec to miasto. Może nie jest tak żywe jak esfahan, ale ma swój urok. OD rana chodzilem po miejscach, których wczoraj nie odwiedziłem, niestety nie udało mi sie odwiedzić 2 miejsc, ale jedno było zamknięte, ( bo piątek ) a do drugiego nie miąłem jak dojechać, bo jakoś nie mogłem sie dogadać z taxowkarzami. Byłem tez trochę zmęczony wiec odpuściłem.




Gdy próbowałem łapać taxe podjechał do mnie facet na motorze i zapytał gdzie jadę, okazało sie ze może mnie tam podrzucić generalnie bym sie nie zgodził, bo oni jeżdżą na motorach jak wariaci. Przekonał mnie tym ze znal trochę polski, w myśl zasady "jak nie teraz to, kiedy" wsiadłem jako pasażer.


Mozę na początek powiem wam ze nie lubię jeździć na motorach, po prostu nie lubię. Jeździłem raz jako kierowca na koh tao, pierwszy i ostatni raz. Dlatego wizja podroży jako pasażer to dla mnie koszmar, ale uznałem ze to będzie ciekawe.





Ruszył spokojnie, później przyśpieszył, później była cala seria wymijania samochodów, jazdy pod prąd przy dość dużej prędkości. Po 30 sek miąłem dość :) w głowie sobie przypomniałem statystyki ile tu jest wypadku z motorami. Na szczęście zanim dojechaliśmy do celu (5km) zajechaliśmy jeszcze do jego kolegi. Tam mu bardzo podziękowałem za ta dzika jazdę i powiedziałem ze boje się prędkości, ale było fajnie. Bo było fajnie, ale jazda pod prąd główna ulica jazd, z taka prędkość, bez kask - to za dużo :D
Był trochę rozczarowany, ale nie robił z tego problemu.


W tym samym miejscu, w którym mnie wysądził kilka godzin później widziałem kolumnę samochodowa - wesele. Słyszałem ze taki turysta jak ja na weselu to szczęście dla pary, wiec to świetna okazja żeby się wkręcić. Cale szczęście pary młodej w mojej skromnej osobie próbowało się wprosić, ale niestety jechali samochodami tak daleko w miasto ze nie było sensu za nimi iść, myślę ze gdyby było blisko to bym się tam wprosił.
Miałem taki plan ze powiem "czesc, wszystkiego naj" a później to pewnie by się samo potoczyło ;)

Około 16 zjadłem obiad, poszedłem tam gdzie zbiera się młodzież( nie pamiętam nazwy) i trochę posiedziałem. Oczywiście ktoś się przysiadł, 2 chłopaków. Chwile pogadaliśmy wymieniliśmy się mejlami. Mówili ze sa wojskowymi, na początku trochę im nie wierzyłem, ale później, gdy szukaliśmy kartki do pisania pokazali mi jakieś zdjęcia w mundurach.

Papier nam się skończył i nie było gdzie zapisać mejla, jeden z nich wytargał kartkę z książeczki, którą miął w kieszeni. Pokazali mi później ta książeczkę, to było cos na wzór legitymacji z kartkami do uzupełniania. Cos jak nasz index studenta. Na tym zapisali mi mejla. Pytałem czy to wojskowa karta powiedzieli ze nie ;) Wrzucam fote jak ktoś zna farsi powiedzcie mi, co tam pisze :) może to tylko notatnik, ale nie chciałbym mieć w kieszeni kartki z wojskowej książeczki, gdy będę na lotnisku :))))




Stronę odwiedziło dziś prawie 12tys osob, pojawiły się komentarze na wykopie i krytyka ze opisuje Iran jako raj na ziemi. Rzeczywiście skupiłem się tylko na tych dobrych rzeczach, te źle na ogol sa związane z rządem i sytuacja w kraju. Nie pisze o tym głownie, dlatego ze się na tym nie znam. Przygotowujac się do tej podróży, głownie zbierałem informacje o miejscach, ludziach i bezpieczeństwie. Trochę poczytałem o polityce, ale szczerze mówiąc nawet nie znam na pamięć nazwisk osób, które rządza w Iranie. Nie jest mi to potrzebne do takiej podróży, jaka sobie zaplanowałem, praktycznie nie rozmawiałem z Irańczykami o ich sytuacji politycznej i skutkach. Jedyna rzeczą, która ich interesowała to czy Iran mi się podoba i czy ludzie byli dla mnie mili. Oni doskonale zdają sobie sprawę ze ich goscinosc to cos niesamowitego i chyba mało jest turystów, którzy tego nie doświadczyli. Doskonałym przykładem jest tu Mohammed, którego poznałem na imam sq. Czytałem komentarze ze to pewnie agent i mnie śledzi. Szczerze mówiąc nie robie tu nic, do czego można by się przyczepić wiec wątpię.

Zmierzam do tego ze Iran nie jest rajem na ziemi, sytuacja kobiet jest tu złą, Irańczycy, chociaż maja na ogol, co jeść to można powiedzieć ze im się nie przelewa. Pewnie takich spraw jest więcej, ale ja chciałem głownie skupić się na ludziach i przekonać się na własne oczy czy gdy się zgubie w Iranie to oni mi pomogą czy będą mnie chcieli naciągnąć na kasę.

Pewnie jak w każdym społeczeństwie sa tacy i tacy ludzie, często bywam w Krakowie na spotkaniach klubu podróżnika, słyszałem tam różne historie. Komuś ukradli dokumenty w Iranie, w Polsce tez się to zdarza:)
Z perspektywy 5 dni, oceniam bezpieczeństwo w miastach na 10x bezpieczniej niż w Bytomiu po 22.

Bytom to dla mnie taka jednostka miary, to miasto cudow:P
Wiec 10x bezpieczniej niż Bytom to bardzo bezpiecznie ;)

Myśl końcowa: Iran to fajny kraj na wakacje z przygoda, nie na zycie. Nie będę juz do tego wracał:)

Przerwę, dziewczyny obok niby nie mówią do mnie, bo gość za mną czuwa, ale mówią specjalnie na glos nazwę polski po persku, pytanie skąd wiedza ze jestem z polski!?
Może jakaś pociągowa wymiana informacji zadziałała;) a przy okazji pociąg jest dość wygodny. Ma gniazdka z 220V. Bilet kupuje się na konkretne miejsce. W pociągu podaja tez darmowa wodę:) Wszyscy Irańczycy mówili ze pociąg jest lepszy od autobusu ;-) na pewno jest trochę droższy, ale nie jest to wielka rocznica. Ja chciałem jechać pociągiem, bo ogólnie bardzo lubię pociągi i gdybym miał taka możliwość to wszystkie trasy robiłbym tu pociągiem.


Kupilem dzis cos co wygladem przypominalo piwo... nie bylo piwem tylko woda z hibiskusem ;) niby dobre ale lech to to nie jest. Piwo i ogolnie alkoholu nie mozna tutaj spozywac, da sie go kupic. Sytuacja podobno z trawa w Polsce, kazdy zna kogos kto zna kogos kto moze zalatwic u kogos ;) Piwa napije sie dopiero w istanbule :)


Wlasnie dotarlem do hotelu w teheranie, ide spac i od 10 ruszam zdobywac teheran.



Wplyw dlugich spacerow na ilosc bledow.

Rano wpadlem na swietny pomysl aby wrzucic adres na wykopalisko (wykop.pl), efekt mnie troche zaskoczyl. Od 8 mam wiecej wyswietlen strony niz w miesiac czy nawet rok! dzieki!

Spiesze powiadomic ze wszystkie posty ktore pisze sa pisane tak a nie inaczej bo ten blog glownie ma byc kontaktem pomiedzy mna i rodzina/znajomymi. Na zasadzie pokaz fote, gdzie jestes, co robisz.

No! Wrocilem na chwile do hotelu bo stopy mi odpadaja, za duzo tu chodze ;) yazd pokonalem na nogach juz kilka razy. Zimny prysznic dla nog i smigam dalej.

czwartek, 15 marca 2012

yazd, poszukiwana biletu do teheranu i inne przygody

5 rano, autobus podjezdza na terminal w yazd. Wychodze, proboje sie polapac co sie dzije.
Spalem przeciez tylko 2 godziny wiec nie idzie mi to zbyt dobrze, ale paszport mam !

Taxi ??

Pewnie ze taxi, ustalilem czy napewno kierowca wie gdzie chce jechac, a chcialem do hotelu ktory ponoc mohamet mi zalatwil.
Taxiarz mowi ze wie i jedziemy. Mija 20 min, jestesmy gdzies i on mowi ze to tu i 100m sobie przejde OOO TAM, bo on tam nie moze podjechac. Ok, wydawalo mi sie to rozsadne jak na 5 rano.
Spakowalem plecaki i ide... idee... ideeeee. Nie ma.

Ok, wiec wracam, pewnie przeoczylem. Nie jednak nie przeoczylem, wysadzil mnie gdzies, napewno nie tam gdzie chcialem ale gdzies. To moze bylo by zabawne ale nie o 5 rano. Ciemno, pusto, a ja jestem na jednej z uliczek old town yazd. Troche powyzywalem i zaczolem szukac punktu orientacyjnego zeby porownac to jakos z mapa. Znalalzem cos co bylo na mapie, teraz mam czarno na bialym ze nie jestem tam gdzie powinienem byc. Wedlug mapy skrece kilka razy przejde kawalek i bedzie pieknie.

Wypracowanie tego PIEKNIE zajelo mi okolo godziny, tyle bladzilem po tych uliczkach. Wkoncu dotarlem, szybko wpakowalem sie do pokoju - 3h snu.



Obudzilem sie okolo 9:30, chetnie bym pospal wiecej ale raz ze chce cos pozwiedzac to dwa i to jest wazniejsze musze dostac bilet do teheranu.
Jutro jest piatek, a piatek jest tutaj dniem wolnym - weekend. Bardzo zalezalo mi zeby bilet dostac dzis, z biletem czuje sie zdecydowanie lepiej.
Z LP mialem 2 adresy agencji ktore moga bilet zalatwic, do 1 zrobilem sobie spacer, dluuugi spacer przez cale miasto, ale na miejscu okazalo sie ze albo tego nie ma albo nie moge znalezc. Uznalem ze sproboje z drugim, drugi w ogole nie zadzialal.
No cholera 12 rano w yazd a ja juz drugi raz jestem w czarnej dupie. Troche mnie to podminowalo postanowilem ze wroce do hotelu, zastanowic sie co dalej z tym polaczeniem do teheranu.
Po drodze zwiedzilem 2 meczety, muzeum monet, muzeum wody i wiezienie alexandra .

W muzeum monet poznalem 3 chlopakow w mundurach, porobilismy sobie foty, dalem im po monecie z polski, dorosle chlopaki a cieszyli sie jak dzieci ;))





Wracajac do hotelu zastanawialem sie co zrobic, brak biletu w mojej kieszeni dzis to powazny problem organizacyjny, nie tak mialo byc.
W hotelu rzucilem okiem na internet nie wiele sie dowiedzialem, pomyslalem o mohamedzie ale z drugiej strony nie bede z siebie takiej lajzy robil i przy byle problemie prosil go o pomoc, ja go znam pewnie postawil by na nogi cale yazd zebym mial ten bilet.
Postanowilem zapytac dziewczyne w recpecji, sprawdzila mi ze jest pociag o 22:45 i podala mi adres na ktory sie mam udac po bilet.

Adres ten sam gdzie bylem rano i nie znalazlem, wiec to ja nie umiem szukac. Poszedlem tam jeszcze raz, na miejscu okazalo sie ze albo ja tego nie widze albo tego nie ma. Zaczepilem przechodznia i poprosilem go aby pokazal gdzie jest adres ktory mam napisany na kartce, napisany w farsi. Pokazal mi i jest! tylko ze wszysto po persku i to mnie zmylilo. Dodam tylko ze z przechodzniem nie zamienilismy ani slowa bo on po angielsku po potafil nic powiedziec, ale metoda "machaj reka az powiesz co chcesz" doszlismy do tego czego ja chce i to co on chce mi pokazac.
Zalatwilem bilet i tadam, mam bilet! Pociag nocny z yazd do teheranu o 22:45

Wracajac zaczepialem sprzedawcow w sklepach bo chcialem porobic zdjecia, jeden ze sklepu z przyprawami zabral mnie troche glebiej i pokazal bardzo staro wygladajace metalowe pudelka i zapytal czy chce wiedziec co tam jest.

- Pewnie!

Wzial jedno pudelko, otworzyl je , a tam male ziarenka wiec zapytalem co to..

- Nasiona opium...
- A to legalne?
- No jasneee


Wow ;) pokazal mi tez worek z czyms czego nazwy nie zrozumialem ale powiedzial ze to jest lepsze, wzial garsc, usypal mi troche.

- To afrodyzjak, zjedz to dobre dla twojej kobiety.

Powiedzialem ze mi sie tu nie przyda ale zjadlem te dziwne nasiona, do tej pory nie wiem co to, jak poznacie dajcie znac :)
Zupelnie nic mi sie po nich nie dzialo :P wiec to nie byla wiagra ani opium :P





To zdjecie wyglada jakbym nalozyl filtr, ale kolo 14 rozpetala sie taka dziwna pylowa burza, wszytsko bylo w tych kolorach a ja mialem wszedzie pyl.


Pozniej poszedlem na miejsce w ktorym sporo mlodziezy z jazd sie spotyka, chcialem porobic zdjecia ale ze bylem juz troche zmeczony to usiadlem na lawce. Nie czekalem dlugo zaraz przysiadl sie do mnie, pewien gosc, zapytal czy jestem polakiem.
Okazuje sie ze mam rysy twarzy i mimike jak polak, a on wie bo ma kilku znajomych polakow :) Chwile pogadalismy i poszedlem robic zdjecia.




Robie robie, a tu za plecow slysze takie niesmiale "czesc".
Za mna staly 2 dziewczyny, jedna mowila po ang druga nic a nic. Jest tez taka mozliwosc ze ta druga nie chciala rozmawiac.
Zaczepily mnie bo bardzo lubia obcokrajowcow i chcialy sobie porozmawiac, dowiedziem sie ze ona studiuje sztuke i ma 21 lat. Gdy powiedzialem ze mam 29 lat, rozmowa przybrala nieco inny obrot. Powiedziala mi ze jest z Kerman tylko tez tu jest na urlopie i bardzo zaluje ze nie jestesmy u niej w miescie bo zaprosila by mnie do domu, tzn doslownie powiedziala zabrala bym cie do domu. Dziwnie to zabrzmialo.

Pisalem wczesniej ze piatek jest dniem wolnym, teraz ze ona jest turystycznie w yazd chociaz jest z kerman.
Moze zaczne od tego ze wlasciwie to ja tu przyjechalem na swieta ;) iranczycy maja teraz okres swiateczny, najprosciej i bez zbednego tlumaczenia mozna to porownac do naszych swiat bozego narodzenia. Oni maja swoj NOWRUZ. Nowruz to nowy rok w perskim kalendarzu. Aktualnie w iranie mamy rok 1390 i wlasnie zbliza sie okres swiateczny, wszyscy wszedzie wyjezdzaja, wracaja do swoich rodzin i to jest czas w ktorym rodzina jest razem. Przymierzajac to do naszego kalendarza nowruz wypada 21 marca, 20 marzec dla nas to dla nich ostatni dzien miesiaca esfand i po naszemu sylwester. W czasie nowruz jest kilka dni wolnych, pierwsze dni roku, ale nie wiem dokladnie ile.


Pogadalismy jeszcze chwile zrobilismy sobie zdjecie i poszly w swoja strone. Wracajac spotkalem tez zolnierzy (?) robili sobie zdjecia, gdy mnie zobaczyli, uznali chyba ze musza ze mna miec zdjecie. Zreszta nie ukrywam ze ja tez chcialem ;) 30 min robienia zdjec i wymiany telefonow i mejli ;)





Gdy juz zdjecia sie skonczyly, wrocilem do hotelu, po drodze zjadlem kolacje i teraz siedze na lozku i mam nadzieje ze wkrotce pojde spac :)






środa, 14 marca 2012

czy ja bylem dzis na iranskiej randce ?

Nie wiem od czego zaczac dzis sie tyle wydarzyo..;)
Moze od tego ze jestem w busie do yazd i nie przewidzialem ze nie bede mial oswietlena na klawiature :(
Moj bus ruszyl o 1 z terminala czyli po naszemu dworca, zapobiegawczy ja oczywiscie wyjechalem zdecydowanie wczesniej z hotelu zeby przypadkiem sie nie spoznic.
Nie spoznilem sie bylem o 23:40, mialem byc o 0:30 wiec ok, pokrecilem sie po dworcu.

No musze przerwac bo nie moge z nimi, kupilem bilet za szmieszne pieniadze, 80tys, siedze w wygodnym fotelu, wygodnym busie i wlasnie podali mi ciasteczka i soczek. No poprostu czasem mi szczeka opada;))
Wracajac do dwroca, udalem sie do biura linii ktora jade powiedzieli mi ze bus jedzie o 1 i zebym sobie usiadl wiec siedze siedze i wtem nagle!

GDZIE MOJ PASZPORT !!?

Okazalo sie ze nie mam, jest 0:30, a ja nie wiem gdzie mam paszport. Szybko przypomnialem sobie ze zostawilem w hotelu, przy rejestracji zostawia sie paszport i pozniej go zapomnialem odebrac przy wymeldowywaniu.
Zerwalem sie z plecakami, biegne na postoj taxowek i krzycze ze IRAN HOTEL FAST!
Nie mowili po ang ale jeden sie zgodzil na to FAST, bylo FAST :) przemknelismy przez esfahan jak torpeda, ja wpadlem do hotelu a tu juz akcja pod tytulem "turysta zostawil paszport"
Zaczeli mnie szukac i plan chyba mieli taki ze podrzuca mi paszport na terminal.

Chcialbym rozjasnic sytuacje, to nie byla by tez jakas gigantyczna tragedia gdybym go zostawil, mam kopie, pewnie jakos bysmy dogadali sprawe i by go szybko przeslali do yazd czy teheranu, jednak ciesze sie ze go znow mam ;)

To taka swieza sytuacja z teraz... ale dzien przebieg milo i spokojnie.

Chcialem dzis zobaczyc bazar i meczet obok bazaru, nie pamietam nazwy :) patrzac od imam sq jest bazar i pozniej meczet. na mapie wyglada prosto. Uznalem ze skoro bedzie tak latwo to pojde inna droga, troche na okolo. Troche sie pogubilem nie znalazlem tego czego chcialem :) ale bylo ciekawie na chwile stracic orientacje.
Wrocilem wiec na imam sq jako punkt zaczepienia i poszedlem cos zjesc, na rogu jest swietna knajpa, na poczatku myslalem ze to taka turystyczna bo info mam z LP ale w srodku ani grama turysty tylko ja, bardzo ciekawie i smacznie i drogo ;)
Pojadlem, poszedlem znowu na plac zeby sie troche zdrzemnac, rozlozylem sobie bluze na trawie i chwile polezalem w lekkim polsnie, to calkiem normlane na tym placu wiec nie wyroznialem sie zbytnio.
Postanowielem ze tak latwo tego meczetu nie odpuszcze i pojde z drugiej strony. Wszystko szlo zgonie z planem do momentu w ktorym na mapie bylo rondo a faktycznie konczyla sie droga i zaczynal sie bazar.
Nie chcialem brnac w ten bazar bo jest gigantyczny i wiedzialem ze moge sie zgubic ale nie bylo wyjscia wiec kazdy zakret zapamietywalem charakterystycznym punktem, swiecace rybki, 3 slupi, smieszny kolor sciany. W pewnym momencie znalazlem sie poza bazarem ale widzialem juz meczet!












To byla szansa zeby sie do niego dostac tymi uliczkami ktorymi nikt turysyczny sie nie porusza, bo po co tam generalnie nic nie ma. Takie miejsca maja fantastyczny klimat..
Ostatecznie doatarlem gdzie chcialem majac w glowie mape dziwnych zakretow i punktow oreinatacyjnych, gdyby mi usuneli te swiecace rybki przepadl bym tam bez wiesci :P

Zwiedzilem meczet, w srodku poznalem nauczyciela literatury perskiej, zabral mnie na spacer po calym meczecie opowiadajac rozne ciekawe historie.
Po okolo godznie i setce zdjec rozstalismy sie a ja ruszylem w droge powrotna przez bazar w esfahanie, moj system znakow i skrotow zadzialal i znalalem sie na ulicy ktora znalem, uf :)













Wrocilem na imam sq i pokrecilem sie po bazarze z tej strony, glownie robiac zdjecia, kupilem tez chleb jako suchy prowiant na ten autobus.
Byla juz 17 wiec powoli chcialem sie kierowac do hotelu, spakowac sie, cos zjesc i troche odpoczac. Gdy wracalem postanowilem ze pojde jeszcze na kebaba, poszedlem tam gdzie zawsze, usiadlem w tym momencie zaczepil mnie pewien facet skad jestem.
Okazalo sie ze jest nauczycielem na uniwersytecie, pogadalismy w trakcie mojej kolacji. Zbieralem sie do wyjscia wiec on tez uznal ze moze isc to mnie odprowadzi, zgodzilem sie bo ciekawie opowiadal i mial 3 studentow z polski i nawet kojarzyl niezle krakow ;) Mowil ze jest diabetkiem i lekarz zalecim mu spacery wiec tak chodzi.







Spacerowalismy po glownej ulicy rozmawiajac jaki to iran jest fajny z uwagi na ludzi i kulture a jak zle jest postrzegany przez ludzi z powodu spraw politycznych.
Gdy tak chodzilismy starala sie nas minac mloda dziewczyna, uslyszala ze gadamy po ang i z wyrzutem nas przeprosila i minela.
Idziemy dalej, gdy nie wiadomo skad ta sama dziewzyna jeszcze raz kolo nas przechodzi i zagaduje do tego nauczyciela, niestety nie pamietam jego imienia.
Zrownala sie z nami i idziemy w trojke, ja juz dawno minolem swoj hotel ona mowi ze tez jest spozniona ale mozemy isc na spacer.
Wszytskim pasowalo wiec poszlismy :)
Na samym poczatku Vida bo tak miala na imie rozmawiala tylko z nauczycielem, czasami pytajac cos o mnie przez niegoi czasami sie do mnie usmiechala, on pytal mnie i jej odpowiadal. W koncu sie przelamala i zapytala mnie ile ma lat. Uznalem ze to "pozwolenie" na to ze mozemy gadac juz bez udzialu nauczyciela, ale nadal mielismy go miedzy soba ale juz gadalismy sami a on ja ewentualnie poprawial bo Vida dopiero uczy sie angielskiego ;)
Troche pogadalismy o tym jak sie studiuje w polsce co robie w polsce, ja tez pytalem co ona robi tutaj okazalo sie ze jest studentka na tym samym uniwersytecie w ktorym uczy nauczyciel, stad pewnie ta latwosc w kontakcie. Bez niego pewnie bym z nia nie zamienil slowa ;)
Vida jest 22 letnia studentka uniwersytetu w esfahanie i studiuje psychologie.

Moze porusze tu sprawe iranskich dziewczyn, napewno myslicie ze to zakryte po nos czadorem wredne baby, niekoniecznie ;)
Spora czesc mlodych dziewczyn chodzi "modnie" urbana, oczywscie nie sa to spodniczki ale juz jeansy + 10cm szpile to jest widok ktory mozna spotkac w esfahanie.
Z hustami tez sobie radza, zakladaja je tylko na tyl glowy, tak niby jest ale chyba tylko zeby policja sie nie czepiala.

O wlasnie nas policja zatrzymala, gdybym nie mial tego paszportu to juz bym byl mokry!:) jedziemy dalej...;)

Wiec dziewczyny sobie radza, mocno sie maluja, szpile, jeansy, sporo z nich wyglada conajmniej niezle.
Vida tez byla dosc ladna dziewczyna, wiec nie ukrywam ze schelbialo mi to ze co jakis czas rzucala mi ukratkiem rozne usmiechy, przez nauczyciela oczywiscie;) Wkoncu zaszlismy tak daleko ze stwierdzila ze ona jest juz tak spozniona ze musi wracac, stanelismy w kolku wiec nauczyciel nas juz nie oddzielal.
Chcialem jej zrobic fote zeby pokazac ze iranskie dziewczyny tez moga wygladac dobrze :) zapytalem czy moge zrobic jej zdjecie nie zgodzila sie i to dosc stanowczo :) pozniej chwile zartowalismy wiec ja chcialem byc mily i z nauczycielem zaczelismy jej mowic ze jest piekna dziewczyna i takie tam. Powiedzialem ze musi juz isc i podsumowala to tym ze mam piekne oczy i dlugo bedzie pamietac to spotkanie.
Pytanie brzmi czy ja bylem na randce ??? ;)))

Oczywiscie nie chcialem jej podrywac, chcialem byc mily bo wydawala sie podekscytowana cala sytuacja i tym ze jestesmy na spacerze i gadamy.

Vida poszla w swoja strone, a ja z nauczycielem na imam sq, tam dalem mu swoj email, ma sie odezwac :)

Pozniej szybkim krokiem wrocilem do hotelu byla juz 21, po drodze kupilem sobie loda, maja pyszne lody.



Usiadlem na murku i jadlem, przybiegl do mnie jakis malec, a wlasciwie do loda, za nim ojciec, typowy iranczyk. Ten typowy iranczyk uzywal perfekcyjnego angielskiego z idealnym akcentem ;) pogadalismy chwile o esfahanie i wrocilem do hotelu.





Pozniej juz znacie historie z moim paszportem....
Troche zaluje ze juz musze jechac z esfahan, nauczyciel namawial mnie zebym zostal, powiedzial ze jutro sie spotkamy i on podzwoni po swoich studentkach, one podobno bardzo chetnie poznaja obcokrajowca. Na koniec powiedzial ze on jest stary ale ja jestem mlody i wiesz... nie dopytywalem bo nie chcialem go urazic ale chyba mi dal do zrozumienia ze dziewczyny nie sa takie swiete ;)

Spacerujac po miescie, spotykalem roznych ludzi, chlopakow ktorzy mnie zaczepiali pogadac skad jestem i robili sobie ze mna zdjecie, faceta ktory byl przewodnikiem i mowil ze jezdzi na polskim rowerze :)







Wszytskich przebil mohamed, poznalem go wczoraj, rozmawialismy o tym ze jade do yazd, namawial mnie na inne miasto ale powiedzialem mu ze chce jednak yazd, powiedzial ze ok, ale gdybym potrzebowal tam hotel to zna dobry i zalatwi znizke, dal mi nr i sie rozeszlismy. Dzis rano poczytalem o tym hotelu i w sumie chetnie zmienie na ten, napisalem mu wiec smsa z kompa. Po jakims czasie dostalem smsa ze nie moze sie do mnie dodzwonic ( bo to pc...) i zebym mu dal znac. Zapomnialem o tym bo bylem na tym spacerze. Wracam do hotelu, jestem w pokoju - telefon, ten lokalny hotelowy. Odebralem, recepcja mowi ze ktos do mnie, wiec lacza, CZESC MOHAMED

Az sobie usiadlem, facet zapamietal moje imie i hotel, a nie odbieralem tel wiec mnie znalaz i zadzownil poinformowac ze zalatwil mi rezerwacje ze znika, to wszystko za zwykle dziekuje. Nie upieral sie przy tym swoim miescie, jesli bede kiedys w okolicy to wpadne - to jego slowa.
Wiec mohamed rozbil dzis bank w uprzejmosci iranczykow, to fajni i mili ludzie. Nie spotaklo mnie z ich strony nic zlego, zawsze moge liczyc na ich pomoc. Oczywiscie jestem tu dopiero 3 dzien, ale cos czuje ze bedzie podobnie ;)

Wszytskie bledy i literowki zwalam na brak swiatal w busie bo jest 2:30 ludzie tu spia a ja stukam i stukam.
Dla tych ktorzy nadal twierdza ze tu ludzie biegaja z dzida za kozami, kilka faktow.

Jade wygodnym busem za grosze, z ciasteczkami, napojami, laptopem na kolanach. Dla nich to nic dziwnego, mam internet po edge i wcale nie jestem w duzym miescie tylko w trasie, Szach i mat :P