Aktualna pozycja

środa, 14 marca 2012

czy ja bylem dzis na iranskiej randce ?

Nie wiem od czego zaczac dzis sie tyle wydarzyo..;)
Moze od tego ze jestem w busie do yazd i nie przewidzialem ze nie bede mial oswietlena na klawiature :(
Moj bus ruszyl o 1 z terminala czyli po naszemu dworca, zapobiegawczy ja oczywiscie wyjechalem zdecydowanie wczesniej z hotelu zeby przypadkiem sie nie spoznic.
Nie spoznilem sie bylem o 23:40, mialem byc o 0:30 wiec ok, pokrecilem sie po dworcu.

No musze przerwac bo nie moge z nimi, kupilem bilet za szmieszne pieniadze, 80tys, siedze w wygodnym fotelu, wygodnym busie i wlasnie podali mi ciasteczka i soczek. No poprostu czasem mi szczeka opada;))
Wracajac do dwroca, udalem sie do biura linii ktora jade powiedzieli mi ze bus jedzie o 1 i zebym sobie usiadl wiec siedze siedze i wtem nagle!

GDZIE MOJ PASZPORT !!?

Okazalo sie ze nie mam, jest 0:30, a ja nie wiem gdzie mam paszport. Szybko przypomnialem sobie ze zostawilem w hotelu, przy rejestracji zostawia sie paszport i pozniej go zapomnialem odebrac przy wymeldowywaniu.
Zerwalem sie z plecakami, biegne na postoj taxowek i krzycze ze IRAN HOTEL FAST!
Nie mowili po ang ale jeden sie zgodzil na to FAST, bylo FAST :) przemknelismy przez esfahan jak torpeda, ja wpadlem do hotelu a tu juz akcja pod tytulem "turysta zostawil paszport"
Zaczeli mnie szukac i plan chyba mieli taki ze podrzuca mi paszport na terminal.

Chcialbym rozjasnic sytuacje, to nie byla by tez jakas gigantyczna tragedia gdybym go zostawil, mam kopie, pewnie jakos bysmy dogadali sprawe i by go szybko przeslali do yazd czy teheranu, jednak ciesze sie ze go znow mam ;)

To taka swieza sytuacja z teraz... ale dzien przebieg milo i spokojnie.

Chcialem dzis zobaczyc bazar i meczet obok bazaru, nie pamietam nazwy :) patrzac od imam sq jest bazar i pozniej meczet. na mapie wyglada prosto. Uznalem ze skoro bedzie tak latwo to pojde inna droga, troche na okolo. Troche sie pogubilem nie znalazlem tego czego chcialem :) ale bylo ciekawie na chwile stracic orientacje.
Wrocilem wiec na imam sq jako punkt zaczepienia i poszedlem cos zjesc, na rogu jest swietna knajpa, na poczatku myslalem ze to taka turystyczna bo info mam z LP ale w srodku ani grama turysty tylko ja, bardzo ciekawie i smacznie i drogo ;)
Pojadlem, poszedlem znowu na plac zeby sie troche zdrzemnac, rozlozylem sobie bluze na trawie i chwile polezalem w lekkim polsnie, to calkiem normlane na tym placu wiec nie wyroznialem sie zbytnio.
Postanowielem ze tak latwo tego meczetu nie odpuszcze i pojde z drugiej strony. Wszystko szlo zgonie z planem do momentu w ktorym na mapie bylo rondo a faktycznie konczyla sie droga i zaczynal sie bazar.
Nie chcialem brnac w ten bazar bo jest gigantyczny i wiedzialem ze moge sie zgubic ale nie bylo wyjscia wiec kazdy zakret zapamietywalem charakterystycznym punktem, swiecace rybki, 3 slupi, smieszny kolor sciany. W pewnym momencie znalazlem sie poza bazarem ale widzialem juz meczet!












To byla szansa zeby sie do niego dostac tymi uliczkami ktorymi nikt turysyczny sie nie porusza, bo po co tam generalnie nic nie ma. Takie miejsca maja fantastyczny klimat..
Ostatecznie doatarlem gdzie chcialem majac w glowie mape dziwnych zakretow i punktow oreinatacyjnych, gdyby mi usuneli te swiecace rybki przepadl bym tam bez wiesci :P

Zwiedzilem meczet, w srodku poznalem nauczyciela literatury perskiej, zabral mnie na spacer po calym meczecie opowiadajac rozne ciekawe historie.
Po okolo godznie i setce zdjec rozstalismy sie a ja ruszylem w droge powrotna przez bazar w esfahanie, moj system znakow i skrotow zadzialal i znalalem sie na ulicy ktora znalem, uf :)













Wrocilem na imam sq i pokrecilem sie po bazarze z tej strony, glownie robiac zdjecia, kupilem tez chleb jako suchy prowiant na ten autobus.
Byla juz 17 wiec powoli chcialem sie kierowac do hotelu, spakowac sie, cos zjesc i troche odpoczac. Gdy wracalem postanowilem ze pojde jeszcze na kebaba, poszedlem tam gdzie zawsze, usiadlem w tym momencie zaczepil mnie pewien facet skad jestem.
Okazalo sie ze jest nauczycielem na uniwersytecie, pogadalismy w trakcie mojej kolacji. Zbieralem sie do wyjscia wiec on tez uznal ze moze isc to mnie odprowadzi, zgodzilem sie bo ciekawie opowiadal i mial 3 studentow z polski i nawet kojarzyl niezle krakow ;) Mowil ze jest diabetkiem i lekarz zalecim mu spacery wiec tak chodzi.







Spacerowalismy po glownej ulicy rozmawiajac jaki to iran jest fajny z uwagi na ludzi i kulture a jak zle jest postrzegany przez ludzi z powodu spraw politycznych.
Gdy tak chodzilismy starala sie nas minac mloda dziewczyna, uslyszala ze gadamy po ang i z wyrzutem nas przeprosila i minela.
Idziemy dalej, gdy nie wiadomo skad ta sama dziewzyna jeszcze raz kolo nas przechodzi i zagaduje do tego nauczyciela, niestety nie pamietam jego imienia.
Zrownala sie z nami i idziemy w trojke, ja juz dawno minolem swoj hotel ona mowi ze tez jest spozniona ale mozemy isc na spacer.
Wszytskim pasowalo wiec poszlismy :)
Na samym poczatku Vida bo tak miala na imie rozmawiala tylko z nauczycielem, czasami pytajac cos o mnie przez niegoi czasami sie do mnie usmiechala, on pytal mnie i jej odpowiadal. W koncu sie przelamala i zapytala mnie ile ma lat. Uznalem ze to "pozwolenie" na to ze mozemy gadac juz bez udzialu nauczyciela, ale nadal mielismy go miedzy soba ale juz gadalismy sami a on ja ewentualnie poprawial bo Vida dopiero uczy sie angielskiego ;)
Troche pogadalismy o tym jak sie studiuje w polsce co robie w polsce, ja tez pytalem co ona robi tutaj okazalo sie ze jest studentka na tym samym uniwersytecie w ktorym uczy nauczyciel, stad pewnie ta latwosc w kontakcie. Bez niego pewnie bym z nia nie zamienil slowa ;)
Vida jest 22 letnia studentka uniwersytetu w esfahanie i studiuje psychologie.

Moze porusze tu sprawe iranskich dziewczyn, napewno myslicie ze to zakryte po nos czadorem wredne baby, niekoniecznie ;)
Spora czesc mlodych dziewczyn chodzi "modnie" urbana, oczywscie nie sa to spodniczki ale juz jeansy + 10cm szpile to jest widok ktory mozna spotkac w esfahanie.
Z hustami tez sobie radza, zakladaja je tylko na tyl glowy, tak niby jest ale chyba tylko zeby policja sie nie czepiala.

O wlasnie nas policja zatrzymala, gdybym nie mial tego paszportu to juz bym byl mokry!:) jedziemy dalej...;)

Wiec dziewczyny sobie radza, mocno sie maluja, szpile, jeansy, sporo z nich wyglada conajmniej niezle.
Vida tez byla dosc ladna dziewczyna, wiec nie ukrywam ze schelbialo mi to ze co jakis czas rzucala mi ukratkiem rozne usmiechy, przez nauczyciela oczywiscie;) Wkoncu zaszlismy tak daleko ze stwierdzila ze ona jest juz tak spozniona ze musi wracac, stanelismy w kolku wiec nauczyciel nas juz nie oddzielal.
Chcialem jej zrobic fote zeby pokazac ze iranskie dziewczyny tez moga wygladac dobrze :) zapytalem czy moge zrobic jej zdjecie nie zgodzila sie i to dosc stanowczo :) pozniej chwile zartowalismy wiec ja chcialem byc mily i z nauczycielem zaczelismy jej mowic ze jest piekna dziewczyna i takie tam. Powiedzialem ze musi juz isc i podsumowala to tym ze mam piekne oczy i dlugo bedzie pamietac to spotkanie.
Pytanie brzmi czy ja bylem na randce ??? ;)))

Oczywiscie nie chcialem jej podrywac, chcialem byc mily bo wydawala sie podekscytowana cala sytuacja i tym ze jestesmy na spacerze i gadamy.

Vida poszla w swoja strone, a ja z nauczycielem na imam sq, tam dalem mu swoj email, ma sie odezwac :)

Pozniej szybkim krokiem wrocilem do hotelu byla juz 21, po drodze kupilem sobie loda, maja pyszne lody.



Usiadlem na murku i jadlem, przybiegl do mnie jakis malec, a wlasciwie do loda, za nim ojciec, typowy iranczyk. Ten typowy iranczyk uzywal perfekcyjnego angielskiego z idealnym akcentem ;) pogadalismy chwile o esfahanie i wrocilem do hotelu.





Pozniej juz znacie historie z moim paszportem....
Troche zaluje ze juz musze jechac z esfahan, nauczyciel namawial mnie zebym zostal, powiedzial ze jutro sie spotkamy i on podzwoni po swoich studentkach, one podobno bardzo chetnie poznaja obcokrajowca. Na koniec powiedzial ze on jest stary ale ja jestem mlody i wiesz... nie dopytywalem bo nie chcialem go urazic ale chyba mi dal do zrozumienia ze dziewczyny nie sa takie swiete ;)

Spacerujac po miescie, spotykalem roznych ludzi, chlopakow ktorzy mnie zaczepiali pogadac skad jestem i robili sobie ze mna zdjecie, faceta ktory byl przewodnikiem i mowil ze jezdzi na polskim rowerze :)







Wszytskich przebil mohamed, poznalem go wczoraj, rozmawialismy o tym ze jade do yazd, namawial mnie na inne miasto ale powiedzialem mu ze chce jednak yazd, powiedzial ze ok, ale gdybym potrzebowal tam hotel to zna dobry i zalatwi znizke, dal mi nr i sie rozeszlismy. Dzis rano poczytalem o tym hotelu i w sumie chetnie zmienie na ten, napisalem mu wiec smsa z kompa. Po jakims czasie dostalem smsa ze nie moze sie do mnie dodzwonic ( bo to pc...) i zebym mu dal znac. Zapomnialem o tym bo bylem na tym spacerze. Wracam do hotelu, jestem w pokoju - telefon, ten lokalny hotelowy. Odebralem, recepcja mowi ze ktos do mnie, wiec lacza, CZESC MOHAMED

Az sobie usiadlem, facet zapamietal moje imie i hotel, a nie odbieralem tel wiec mnie znalaz i zadzownil poinformowac ze zalatwil mi rezerwacje ze znika, to wszystko za zwykle dziekuje. Nie upieral sie przy tym swoim miescie, jesli bede kiedys w okolicy to wpadne - to jego slowa.
Wiec mohamed rozbil dzis bank w uprzejmosci iranczykow, to fajni i mili ludzie. Nie spotaklo mnie z ich strony nic zlego, zawsze moge liczyc na ich pomoc. Oczywiscie jestem tu dopiero 3 dzien, ale cos czuje ze bedzie podobnie ;)

Wszytskie bledy i literowki zwalam na brak swiatal w busie bo jest 2:30 ludzie tu spia a ja stukam i stukam.
Dla tych ktorzy nadal twierdza ze tu ludzie biegaja z dzida za kozami, kilka faktow.

Jade wygodnym busem za grosze, z ciasteczkami, napojami, laptopem na kolanach. Dla nich to nic dziwnego, mam internet po edge i wcale nie jestem w duzym miescie tylko w trasie, Szach i mat :P



newsy technologiczne prosto z esfahanu!

Szalenstwo z technologia, uruchomilem gpsa, zaktualizowalem mapke, nawet w sumie bez tego gpsa mi sie odswiezyla ;)

Napisalem smsa do kolegi z imam sq, wczoraj mi dal numer abym sie odezwal gdy bede jechal do yazd. Nawet mi odpisal i sobie smsujemy ;)))) wiec mam iranskich kolegow! szkoda ze na piwo nie mozna isc... tzn nie normlane piwo:)

o 12:30 w nocy mam busa do yazd, naladuje komputer i jesli bedzie to jakis cywilizowany bus to sproboje skrobnac posta, mam duzo filmow ale nie wiem czy bede wstanie je wrzucic przez karte :)

wtorek, 13 marca 2012

esfahan

Najlepsze rozwiazania iranskich problemow turysty maja iranczycy.
Mialem tu maly problem z dostepem do pewnych serwisow online, wiadomo jest cenzura w iranie. Zainstalowalem sobie tora, generalnie to dziala ale jak to tor - bardzo wolno i niestabilnie.

Z pomoca przyszli iranczycy z caffe, hopsiup proxy i dziala ;) dzieki chlopaki :P

Poczatek dnia przespalem... obudzilem sie kolo 10, pozbieralem sie jakos o 11 i pomyslalem ze warto zapytac czy sniadanie ktore tutaj mam na dole jeszcze o tej godzinie funkcjonuje. Niestety przespalem sniadanie :)

Postanowilem ze zjem cos na miescie po drodze na imam square, bo tam sie chcialem wybrac. Okazalo sie ze 5m od mojego hotelu jest piekarnia i przepyszne świeżutkie iranskie chleby. Kupilem jeden, kosztowal cos kolo 3000riali i ruszylem w droge zajadajac chleb. Na poczatku sie nie afiszowalem z tym posilkiem w rekach, ale zobaczylem obok mnie goscia ktory je ta samo wiec od tego momentu dumnie maszerowalem z tym nie malym przysmakiem.

Na imam sq spodziewalem sie zobaczyc cale tlumy iranczykow, bo tak wyczytalem. Na poczatek... zapomnialem przewodnika gdzie mialem mapke, wiec szybki powrot do hotelu i jestem na imam. Usiadlem sobie na trawie, troche ludzi bylo ale generalnie pusto. troche bylem rozczarowany :)

Przeszedlem sie po sklepach wokol placu i poszedlem do meczetu imam. Nie bede Wam opisywal jak on wyglada kto jest zainteresowany powiem tylko ze jest ciekawy i warto go zobaczyc. Wychodzac spotkalem iranczyka ktory mnie zaczepil pytajac czy jestem z Polski. Zapytalem skad wie powiedzial mi ze wygladam jak bym byl z Polski. Sam nie wiedzialem czy to dobrze czy zle ;) okazalo sie ze ma z kolegami obok sklep z dywanami i jak chce moge wpasc na herbate, nawet nie musze nic kupowac ale napic sie mozemy. Podziekowalem i podreptalem dalej.






Rzucilem okiem na plac imam.. o wiecej ludzi :) i sie zaczelo. Podszedl do mnie jeden gosc, usiedlismy na lawce pogadalismy gdzie jade co robie skad jestem, mowi ze moze polecic miejsce obok yazd bo nie ukrywa ze cos ma z nim wspolnego ale jak jade do yazd to poleca inny hostel niz wybralem i moze zalatwic znizke, wziolem od niego nr i wysle mu smsa jak bede jechal do yazd ;)

Lawke obok czekal na mnie drugi gosc, mlodszy przedstawil sie jako student i poprosil mnie o wypelnienie ankiety, wypelnilem i chwile pogadalismy zapytal mnie czy jestem z tej grupy polakow.

"jakiej grupy polakow?"
"no tej w meczecie"

Wiec wracam do meczetu swiecie przekonany ze ktos mnie tu wkreca... wchodze do meczetu, widze grupke ludzi tak na oko 40-50lat. Podchodze czujnie, nic nie mowie a tu nagle jednak kobieta.

"Ty to nie wygladasz na iranczyka"

Odpowiedzialem jej ze no nie, okazalo sie ze jest tam grupa 16 polakow! :)) wycieczke maja, chwile pogadalismy porobilismy sobie zdjecia, bardzo sympatyczna sytuacja :) Jesli czytaja tego posta bo dalem im strone to serdecznie pozdrawiam!!! ;)





Szybciutko ulotnilem sie z meczetu i ide przez plac... a tam rozne nawolywania z trawnika, nie bardzo wiem co chcieli, pewnie pogadac, ale ja mialem w planie rundke po muzeach wiec im zwialem :)

Jako pierwsze bylo Natural History Museum, w sumie nic ciekawego tam nie ma, klimat klasy biologi z lat 80tych. Byla jedna rzecz ktora mnie zszokowala, mieli tam pokoik z plodami w formalinie. Byly zwierzeta, byl tez czlowiek, rozne etapy od fasolki do sporego dziecka... byly tez rozne zdeformowane istoty. Przyznam ze zrobilo to na mnie pioronujace wrazenie. Zabawne ze czesc tych eskponatow jest trzymana w sloikach po produktach spozywczych albo ja zle interpretuje napisy na kapslach ;)







Nastepnie zwiedzilem Chehel suton palace, na terenie byla tez herbaciarnia i tam zatrzymalem sie na herbate i kawe. Do herbaty dostalem cukier i kawalki karmelu chyba do slodzenia, ale byl taki dobry ze go zjadlem ;) Posiedzialem chwile przeprostowalem nogi i ruszylem dalej. Bylem tez w kolejnym muzeum ale chyba nie ma sensu tego opisywac, chociaz widzialem wystawe komiksu iranskiego :)




Kolejnym pomyslem bylo wybranie sie w okolice Jolfy aby zobaczyc katedre/muzeum Vank
wybralem sie tam na piechote chociaz to kawal drogi ale:

1. Lubie chodzic
2. Tak najlepiej poznaje sie miasto

Trocje tu poleglem bo chociaz na miejsce dotarlem to Vank nie znalazlem :) nie wiem jak to mozliwe. Droga na miejsce i powrot w okolice mostu si-o-seh troche mi zajelo i zrobilo sie ciemno. Uznalem ze to najlepszy momemnt zeby zwiedzic mosty w esfahan pierwszy mialem pod reka nastepne troche dalej.
Byl juz wieczor i bylo ciemno, chwile sie zastanwialem czy to napewno dobry pomysl isc spory kawalek w nieznane gdy jest juz ciemno. Po chwili namyslu uznalem ze "jak nie teraz to kiedy" i ruszylem.

Mosty sa fajne, zbieraja sie tu ludzie, mozna kogos poznac :) ja w drodze z mostu Chubi do Khaju poznalem parke. Wygladalo to tak ze stalem i robilem zdjecia, bylo ciemno jak to wieczorem. Oni przechodzili obok mnie po 10 m sie zatrzymali, chwile sie zastanowili i wrocili zapytac mnie skad jestem i czy wszystko ok :) Chwile pogadalismy, pozniej ruszylem dalej oni szli mniej wiecej tym samym tempem i widzialem ze jak ja przystaje to oni tez, jak by mnie pilnowali ze nic mi sie nie stanie ;-)

Na moscie Khaju poznalem 2 grupki chlopakow, poprosilem ich o zrobienie zdjecia. Pierwszego zdecydowanie przerosl moj pentax ;)) ale nastepny jakos dal rade. Gdy ich zaczepialem wydawali sie zmieszani i zawstydzeni, z taka dziwna delikatnoscia pytali skad jestem i kilka razy powtarzali "milego dnia".

Bylem tez w biurze obslugi klienta raja, ich koleje. Chcialem zapytac o pociag nocny jutro do yazd ale podobno nie ma :( jutro bede szukal busa.

Pozniej udalem sie do kafejki bo chcialem skorzystac z szybkiego netu, tam dowiedzialem sie jak obejsc blokade ;-) Pokrecilem sie jeszcze troche po ulicy chahar bagh abbasi, ale ze to juz prawie noc to powoli wracalem do pokoju. Zrobilem kilka fotek i dotarlem do hotelu.






Zupelnie przypadkiem zostalem dzis milionerem:) iranskim milionerem, bylem wymienic kase, ale uznalem ze warto wymienic troche wiecej wiec wymienilem powazna gotowke pod postacia 100USD za to dostalem 1,85mln riali. Sami przyznacie kupe kasy takie prawie 2mln riali ;)) Ja sie czuje bogaty :) portfel mialem wypchany bankontami po 20000riali w sumi cos kolo 400000 ;)) duzo papieru :)

warszawa - istanbul - teheran - esfahan w 24h

"przepraszam siedziesz na moim miejscu" - taki byl poczatek mojego lotu
do teheranu, sytuacja blyskawicznie sie wyjasnila a ja poznalem
pierwszego iranczyka.

Siedzial obok i sie zainteresowal cala sytuacja. Pogadalismy troche,
opowiedzial mi ze ma 2 paszporty iranski i USA, poodbno to nie jest
problem. Pytal mnie tez skad jestem odpwiedzialem ze z polski... chwile
sie zamyslil i zapytal czy to ta POo..rtugalia ?

Powiedzialem mu ze Polska jest pomiedzy Rosja a Niemcami, to
uniwersalne tlumaczenie dla calego swiata kazdy potrafi sobie wyobrazic
miejsce miedzy tymi panstwami. Na koniec zapytal mnie czy sie boje
jechac do iranu, odpowiedzialem ze nie, dodal tylko ze nie ma sie czego
bac, sytuacje polityczna maja taka jak maja ale pozatym wlos mi z glowy
nie spadnie. Pozniej jeszcze chwile wypytywal mnie o Polske, czy mozna u
nas zarobic duzo pieniedzy, czy mamy demokracje i czy sa u nas zydzi.

Chcialem sie przespac w samolocie bo wiedzialem ze to bedzie dluga
doba, niestety nie udalo mi sie. Iranczycy caly lot rozmawiali,
dyskutowali, robili wszystko tylko nie spali :)

Po wyladowaniu moj nowy iranski kolega, podal mi torbe, zablokowal caly
ruch w samolocie zebym sobie mogl wyskoczyc pierwszy, pozyczyl mi
jeszcze milego pobytu w iranie i tak sie nasze drogi rozeszly.

Lotnisko IKA w Teheranie nie jest duze i nie ma za bardzo gdzie sie
zgubic, wiec po 10 min bylem w kolejce do kontroli paszportowej i tu
musze cos wyjasnic.
Mialem pewne problemy z otrzymaniem wizy, nie dlatego ze nie chcieli mi
jej wydac, poprostu tak sie ulozylo ze trwalo to bardzo dlugo.
Ostatecznie dostalem ja jakos w lutym. Gdy wklejono mi juz naklejke i
paszport byl juz odebrany okazalo sie ze wiza ma zle wydrukowane daty
waznosci. Wedlug fabrycznym nadruku wiza byla wazna do 29 lutego:)

Paszport wrocil do ambasady, bylem pewny ze dostane nowa naklejke. Nie
dostalem za to konsul poprawil wize cienkopisem, dopisal ze jest wazna
dluzej i sie podpisal z pieczatka :) Przyznam ze bylem rozczarowany
wygladalo to jak bym to sam zrobil. Dwa razy zadzwonilem do ambasady
zeby to potwierdzic mowili ze bedzie ok.

Wiec wrocmy do tej kolejki, stoje z paszportem z wiza ktora jest
poprawiona cienkopisem, mowili ze bedzie ok ale wiadomo co temu
urzednikowi strzeli do glowy...
Podchdoze, daje paszport, sprawdza, sprawdza, 2 pytanka skad jestem i
tadam - jestem legalnie w iranie!:)
Ide sie wysikac, a tu takie cos jak na zdjeciu, niby sie tego
spodziewalem ale nie na lotnisku :)

Szybko odebralem bagaz, zamienilem troche dolarow na riale i ruszylem w
poszukiwaniu busu do stacji metra haram. Znalazlem pierwszy busik
zapytalem czy na haram, okazalo sie ze nawet na haram. Po czasie okazalo
sie ze to nie shuttle bus ktorego szukalem tylko prywatny busik. Tak czy
siak poprosilem zeby mi powiedzieli kiedy to Haram bedzie, od tego
momentu caly maly busik wiedzial "turyste wysadzamy kolo metra" ;)

Podrzucili mnie na inny przystanek, ale tez mi pasowalo, kupilem bilet
i czym predziej do metra. Po dluzszej chwili bylem na terminalu jonoob,
tutaj znalazlem bus do Esfahanu.

Mija 5 nudnych godzin, dupa mnie juz boli ale wkoncu o 13 jestem w
Esfahanie.

Tutaj mialem dobry plan, wysadza mnie na terminalu kaveh, tam
wyczytalem ze jest metro/kolejka i pojade na ulice chahar bagh abbasi.
Szukam szukam, no nie ma :) Postanowilem kogos zapytac, powiedzieli mi
ze metra nie ma. Wtedy zglupialem juz i uznalem ze jednak trzeba sie
poddac i jechac taxowka.

Po 10 min bylem na miejscu, znalazlem hotel, zostawilem bagaze.

I...musialem sie godzien przespac bo bylem juz 24h na nogach po
odwiedzinach 3 miast, wawy, istanbulu i teheranu.

Pozniej wybralem sie na maly obiad, pod postacia buly z miesem i
spacer po okolicy. Kupilem tez karte doladowywujaca do karty sim.
Kupilem lokalna karte sieci MTN Irancell, zalezalo mi glownie na
gprsie.
Gprs dziala, nie jest zabojczo szybki, ale jest. W osobnym poscie
napisze jak skorzystac tutaj z roznych promocji i nie wydajac majatku
mozna sie wzbogacic o 1GB transferu na karcie, sposob przetestowany
wlasne zuzywam ten 1GB :)

Internet mi dziala, jest to o tyle wygodne ze mam komputer zawsze przy
sobie i zawsze moge go uruchomic. W telefonie z google maps mam tez
dostep do map i lokalizacji z gps. Niestety pozycja nie odswieza sie w
google latitude :( dlatego caly czas widzicie warszawe na mapce :(
Z internetem tutaj jest inny problem, wylaczone

blogger.com
facebook.com
google.pl ( com dziala)
interia.pl

Sporo tego jest, da sie to obejsc ;) ale trzeba sie troche
nakombinowac.

poniedziałek, 12 marca 2012

esfahan - co z tym metrem ?

 

Jestem w esfahanie!, mam gdzie spac, mam troche jedzenia ale zaraz pojde zjesc cos cieplego. Nie dziala mi tu blogger i facebook :) poblokowane, a moj sprytny spoosb na obejscie tego nie dziala. Poki co bede wysylal przez mejla, tak jak teraz.

Bede wieczorami na gg, uruchomilem karte iranska i mam internet w laptopie, czyli wlasciwie wszedzie i zawsze. Niby iran, myslicie ze tu za kozami ganiaja a ja nonstop online bede, taka niespodzianka :P

Dokladniej wszytsko opisze wieczorem, narazie znalazlem hotel, chwile sobie dychne i pojde polazic po esfahanie.

Nie wiem jak to sie stalo ale nie znalazlem w tym miescie metra ani zadnej kolejki, google mnie albo oklamalo albo zle przeczytalem :) chetnie bym to zweryfikowal ale... google tez zablokowane.

Zostane tutaj 2-3dni, pozniej pojade dalej, ale o tym napisze wieczorem.

 

 

niedziela, 11 marca 2012

Co spakowac ?

Jestem na lotnisku w warszawie mam troche czasu wiec postanowilem napisac co pakuje na taki krotki wypad, odrazu zaznaczam ze pakuje zdecydowanie za duzo.
Powoli mi to przechodzi, pol roku temu bylo 17, dzis tylko 10 :)

Zrobilem zdjecie tego co zapakowalem do plecaka, chcialem zabrac torbe ale w ostatnie chwili okazalo sie ze ma mala awarie wiec uzylem plecaka.

Zawsze zabieram ze soba troche elektorniki, tym razem zabralem calkiem sporo ;)
Zawsze tez biore mala apteczke, kosmetyczke, srubokret!

1. Elektronika
2. Kieszonka na brzuch w ktorej na ogol nosze oryginal paszportu, wizy, ubezpieczenia. Kopie mam w plecaku.
3. Portfel na drobne wydatki, trzymam tez tam jedna karte, druga mam w innym miejscu.
4. Worek, torba kulka, srubokret, dlugopis, trytki ktorymi spinam plecak ( zamiast folii na lotnisku)
5. Apteczka, zawsze biore kilka tabletek przeciwbolowych, wegiel i na zatrucia, do tego bandaz, plaster, koc bezpieczenstwa ( to jedna z tych rzeczy ktorych chyba nie ma sensu wozic) Kosmetyczka, im mniej tym lepiej. Buteleczki wieksze niz 100ml to zbedny balast. Szampon, zel, mydlo, pasta, wszystko w normlanych opakowaniach potrafi czasami wazyc 1,5kg ;))
6. Ubrania, tu jest prosta zasada. Nalezy sie spakowac na podlodze, potem polowe tego co sie spakowalo wywalic i to jest mniej wiecej dobra ilosc ;)
7. Worek do spania, przydaje sie gdy sypiam w miejscu ktore nie jest hotelem 5*, zawijam sie w kokon jak w spiworze i mozna spac.
8. Przewodniki, mapy, ksiazki


9. Aparat + 10. drugie obiektyw, minusem tego jest ze zawsze go mam przy sobie i jego wielkosc to spory minus, pomimo tego ze nie jest zbyt duzy.
11. Telefon bez simlocka z przegladarka (w razie czego) i google maps zeby zaktualizowac mape z gpsa.
12. Mini kamerka, swietnie nadaje sie tez do szybkiego robienia zdjec. A na codzien to moja kamera na kask na rowerze ;)
13. Latarka to podstawa, ta jest na tyle twarda ze moze pelnic role mlotka.
14. Komputer, przyda sie tylko gdy ruszy mi lokalna karta z gprs. Mam nadzieje ze ruszy.

Jako ciekawostke wrzucam zdjecie gabloty z okecia, w ktorej sa rzeczy ktore zostaly zzatrzymane. Najlepsze jest to ze wlasnie taka wodke przywiozlem z kambodzy do tajlandii i prawie z tajlandii to austrii;-) W osttaniej chwili trzeba bylo sie jej pozbyc :(


Tu wersja alternatywna, lepsza bo lzejsza, Orest i jego plecak.

Za godzine mam lot do istanbulu, tam mam 4-5h na przesiadke i lece do teheranu. W teheranie powinienem byc jutro o 5 rano.

maly update: nie zapomnijcie okularow przeciwslonecznych!;)





Mateusz Pronobis

czwartek, 8 marca 2012

maly luzny plan na iran

Do mojego wyjazdu zostaly 3 dni. Od kilku dni tworze maly plan dzialania. Jeśli cala droga bedzin-warszawa-stambul-teheran przebiegnie bez problemow 12 marca z rana będę w teheranie. Plan wyglada mniej wiecej tak:
1. W teheranie od razu jade na dworzec i wskakuje w 1 busa do esfahanu. Mam tez nadzieje ze odprawa paszportowa na IKE w teheranie to bedzie formalnosc ;)
2. W esfahanie szukam noclegu, zostawiam plecak i ide w miast ;-)
Reszty w sumie nie ma w esfahanie chce byc 2 lub 3 dni. Pozniej pojade do yazd tam będę okolo 2 dni i jade do teheranu. W teheranie jestem 2 dni i w nocy z 18 na 19 mam lot powrotny do stambulu.

Z premedytacja pomijam shiraz, po dluzszym namysle postanowilem spedzic spokojniej=przyjemniej czas w esfahan i yazd.

Piszac tego posta testuje tez dodawanie postow z telefonu :)