Aktualna pozycja

sobota, 17 września 2011

II Dębowy Maraton Rolkowo-Rowerowy w Dąbrowie Górniczej

Maraton to mocne slowo, 5,5km na rolkach, bardziej sprint :)
Jak by go nie nazwac mam 25 miejsce na 100 rolkarzy, wiec nie jest tak zle, to dobry test przed berlinem :)

Najwazniejsze ze nowe rolki juz sie dopasowaly do nogi i nie beda mi zdzierac skory ze stopy, co im sie zdarzalo robic calkiem niezle przez ostatanie 2 tyg ;)


poniedziałek, 12 września 2011

Wiza do iranu

Produkcja mojej wizy ma lekki poslizg, wlasnie sie dowiedzialem ze na przelomie sierpnia i wrzesnia byly wolne dni w zwiazku z ramadanem, wiec czekam...;)

wtorek, 23 sierpnia 2011

ciekawostka :)

Na strone sporo osob trafia z google, przegladam czasem co ich sprowadza, ciekawe rzeczy na dzis :

- bangkok dziwki
- bankok dupy
- wycieczka jak kac vegas
- pić arbuza

;-)))

czwartek, 11 sierpnia 2011

Bilety, wizy

Powolutku zaczynam zbierac informacje do nastepnej podrozy. Narazie mam mase stron w ulubionych ;-) Na ta chwile nie wiem czy jest sens kupowac przewodniki, ostatnio sie nie przydaly, trzeba je bylo tylko nosic. Napewno przydadza sie mapy, problem w tym ze chcialbym zdobyc mape okolicy turcji/iranu w jezyku farsi, ponoc to prawie nie mozliwe u nas ;) ale poszukam.

W weekend robie wielka akcje zbierania kontaktow z CF i innych stron tego typu, to na wypadek gdybym sie zgubil lub potrzebowal pomocy, miejscowy to najlepsza pomoc - tak mysle :]

Bilety. Na ta chwile mam bilet to Istanbulu, brakuje mi jeszcze biletu do Van, bilety sa, nawet tanie tylko musze doczytac o tej tureckiej linii, zebym tam przypadkiem nie spadl ;)

Bilety do Istanbulu z polski moge polecic z lotu w srode sa "szalone srody" mozna zdobyc bilet za 500zl w 2 strony.

Wiza.
Tu opcje sa 2, latwa i ciekawa.

Ciekawa - zalatwam wszystko sam, skladam papiery sam i zdobywam kod autoryzacyjny z MSZ Iranu sam. Jedyny problem to taki ze moze sie nie udac ;)

Latwa - zdobywam kod autoryzacyjny przez zewnetrzna firme, oni zalatwiaja formalnosci, podobno 99% szans na wize:)

Zalezy mi zeby ta wize miec napewno, wiec pojde na latwizne ;)

Na koniec moze kilka slow skad pomysl zeby tam jechac, wszystko zaczelo sie od slajdowiska w styczniu. Zaszczepilo to we mnie ciekawosc, pozniej bylem na kilku spotkaniach w kilku klubach podroznikow i powstal pomysl - "jade" no i jade ;-)

piątek, 24 grudnia 2010

Makowiec DIY

Swieta sa, wszedzie pelno swiecachy rzeczy, choinek i mojego swiecznika adwentowego ;)
Zdobylem taki rzutem na tasme, mial jedna awarie ale zrobilem szybki serwis i dziala, bo to swiecznik elektryczny.

Wiec wymyslilem sobie ze na swieta zrobie sobie sam ciasto, nie wiedzialem jakie ale padlo na makowiec. Generalnie to nic trudnego pozatym ze w pewnym momencie z ciasta zrobil mi sie glut z prazkami ale maka uratowala sytuacje, mak, jajka ubite widelcem i nawet to jakos zadzialalo ;)

sobota, 11 grudnia 2010

Tomek - samsara - tajlandia

Tak sie zabawnie zlozylo ze moglismy sie spotkac z Tomkiem Michniewiczem. Kto to jest tomek ? tomek to dziennikarz, generalnie to zadne wow ale....

Tomek to backpacker wiec lubie go z zalozenia, druga sprawa ze napisal ksiaze samsara ktora dzielnie czytalem jezdzac po tajladnii i kambodzy. Musze przyznac ze byla milym dodatkiem do tej podrozy, dokonczylem ja na ganku domku w ko tao i tego raczej nigdy nie zapomne :)

Na FB dostalem cynk ze tomek sie pojawi w wadowicach i bedzie cos opowiadal, uznalismy ze powie cos ciekawego wszak gdzies sie tam wloczy. Wiec pozbieralismy sie i dosc mrozna i sniezna aura w urokach driftowania na zakretach dotarlismy do wadowic i tadam tomek opowiada o bkk i angkor, mile przypomnienie:)

Mielismy ze soba ksiazke ktora z nami podrozowala po azji wiec autograf i ustalilismy ze on zwiedzil wiecej wiec moze wie gdzie mozna zjesc w POLSKA padthaia lub pancake, dostalismy mily podpis i pogadalismy o padthai, okazalo sie ze padthai to tajlandia i koniec. Wyrazilem swoj poglad ze padthai to tylko na krawezniku i okazalo sie ze tu jestesmy bratnimi duszami przybilismy sobie "zólwika" i chyba sie dogadalismy jak na 1 raz i 5 min wymiana zdan ;)

czwartek, 18 listopada 2010

Silniki Rolls-Royce w A380

:) chcemy czy nie trzeba przyznac ze tez lecielismy A380 przed afera z silnikami. Jak znam zycie nasz 380 chociaz dzialal bez problemow tez ma pewnie silnik z tej partii :P

Pomijajac cale to zamieszanie i problem linii Qantas czytanie o samolocie ktorym sie lecialo miesiac wczesniej to dosc dziwne doswiadczenie ;-)

Linia Qantas interesuje mnie jeszcze z innego powodu, czytajac i zbierajac materialy do nastepnej wyprawy wszedzie pojawia mi sie wlasnie Qantas, wiec mozliwe ze bede tez z niego korzystal.

Reasumujac polecam 380 ale ze sprawnymi silnikami ;-) nasz dolecial bez problemow ;-)

niedziela, 17 października 2010

Bedzin

Tadam, dotarlismy do domow, od piatku z koh tao do bedzina to 48 z krotka drzemka w BKK i pseudodrzemkach w samolotach, wiec padamy na ryjki.

Gdyby ktos, gdzies chcial z plecakiem to walcie jak w dym:D ja dosc fantastycznie organizuje takie wyjazdy :P

piątek, 15 października 2010

bangkok

Znow jestesmy w bangkoku.

Z koh tao wrocilismy autobusem, pociag byl juz zawalony. Autobus wyrzucil nas o 4:00 rano w bankoku na ulicy ktorej nie poznalismy i nikt z autobusu nie poznal wiec trzeba bylo zdobyc jakis transport na znana okolice. Kolo nas zlecialo sie pelno kierowcow taxowek chetnych nas podrzucic za 200batow, 200batow za taxowke to kupe kasy tutaj wiec uznalismy ze mamy ich w dupie i idziemy na nogach. I ruszilismy w bangkok o 4 rano ;)

Caly nasz autobus chyba dal sie zlapac na taxowki, poza kilkoma osobami ktore poszly w druga strone. Po krotkim spacerze uznalismy ze minelismy miejsce w ktorym taxowki sa drogie i zlapalismy taxe za 35 batow, okazalo sie ze przewziozla nas 100m i bylismy na miejscu ;)

Drugim problemem byl hotel ktorego nie mielismy wiec zaczelismy poszukiwania i spacer po khao san. Khao san o 4 rano to dziwki, alfonsi, pijani imprezowicze i kilka imprez juz na chodniku i kraweznikach. O tej godzinie na tej ulicy zeby sie dobrze bawic wystarczy kraweznik, wiadreko i cos co wybija rytm.

Przebilismy sie przez khao san, przyczepil sie do nas podchmielony taj ale dal sobie szybko spokoj ;), poszlismy do naszego starego hotelu niestety byl full, do kolejnego niestety bylo drogo wiec znalezlismy zupelnie inny i mamy gdzie spac ;-)
Ja jeszcze ruszylem na spacer po wode mineralna do 7eleven mijajac po drodze zbierajace sie stragany i goscia ktory robil tatuaz drewnianym szpikilcem drugiemu gosciowi ;) Szybki sen i dzis ostatni dzien zakupow, relaxu i kolo 22 jedziemy na lotnisko. o 2:45 mamy lot do dubaju w dubaju bedziemy o 6 czasu lokalnego o 10 wylatujemy z dubaju do wiednia i bedziemy tam o 13:45 czasu Waszego.

!!! BOLO przyjedzcie po nas, na pewno bez problemu wrocilibysmy metrem :P ale mamy ciezkie plecaki i nie chce nam sie tego dzwigac :P ps. podobno bedziemy na terminalu T1, numer lotu EK127, linie EMIRATES, ladujemy o 13:45 !!!

Na dole 2 linki do naszych lotow, po angielsku wiec musicie sobie radzic ;)

Bangkok - dubaj

Dubaj - wieden

środa, 13 października 2010

koh tao na 4 kolach













Dzis mielismy w planie zwiedzic cala wyspe, jako ze wyspa jest malenka to 1 dzien starczy. Na piechote to troche za daleko bo 2-3km w upale to zadna przyjemnosc wiec wynajelismy quada ktory tutaj nazywa sie atv ;) Objezdzilismy nim cala wyspe, ja nigdy nie jezdzilem na quadzie wiec pierwsza lekcje mialem w ciezkich warunkach bo zapuscilismy sie w las i dzungle :P i bylo starsznie stromo ale jakos dalismy rade :P swietna sprawa ;) wjechalismy nim prawie wszedzie - mokre zbocza gor sobie darowalismy bo raz wpadlismy w malutki poslizg zjezdzajaz z gorki, jeden poslizg na pierwszy raz wystarczy ;) Cala wyprawe z quadem przezylismy, rano troche padalo, pozniej juz nie i bylo slonce :) ogolnie wrocilismy ubrudzeni ale szczesliwi. Wrzucam filmik ze startow :P w dzungli, gdy go krecilismy za pierwszym razem wrzucilem wsteczny zamiast "jednyki" i tak jak na filmie ruszylem radosnie ale do tylu :P Pojezdzilismy po innych plazach koh tao, na jednej woda byla cieplejsza niz w naszym prysznicu... zero ludzi i w ogole rewelacja :) ale to koniec swiata na tej wyspie ;) Pozniej zrobilo sie ciemno wiec pojechalismy na obiad do "miasta", bo my mieszkamy na plazy obok bo tu jest spokojniej. Pozniej wracalismy tym quadem po ciemnej azjatyckiej ulicy - rewelacja ;) Teraz wrzucimy te filmy, foty idziemy po piwo i posiedzimy na naszym balkonie 10m od morza:P

ps. wrzucam tez film z pokazu na plazy bo wczoraj sie nie udalo :) a taj niezle kreci ogniem :P

wtorek, 12 października 2010

koh tao





Siedzimy wlasnie w kafejce na koh tao i obok nas transy przechadzaja sie zapraszajac na show transow, co tu duzo mowic niezle laski szkoda ze to faceci ;) poza transami na koh tao jest kilka knajpek, cale stado nurkow i generalnie nic :) to malenka wyspa 4kmx5km, dzis chcielismy sie kawalek przejsc pomylily nam sie sciezki i okazalo sie ze przeszlismy prawie pol wyspy... Droga do jezdzenia jest tu jedna i polne odnogi, jest tu z 20-25 samochodow wiec droga to zbedny luksus. Jezdzi sie tu glownie motorami, jutro mamy w planie zwiedzic cala wyspe wypozyczymy sobie do tego pojazd jeszcze nie wiemy czy 2 kolowy czy 4, raczej 4 ale nie samochod :P Na koh tao odpoczywamy nie robimy tu nic poza siedzeniem lezeniem piciem i jedzeniem, taki byl plan - relax. Jestesmy tutaj do 15.10 pozniej grzejemy katamaranem i busem do bangkoku, pozegnamy sie z bangkokiem i lecimy do dubaju :(

Wrzucamy tez fote leysow o smaku sushi :D chcielismy dodac film z pokazu na plazy ale na tej wsypie internet dziala fatalnie, jutro poszukamy lepszego ;)

niedziela, 10 października 2010

koh tao

Meldujemy sie z koh tao, jestesmy na obiedzie. Mamy domek na plazy i narazie mamy w planie robic nic ;) ps. tu tez sa wiadra :D

chumphon noca

ok, jestesmy w chumphon... jest 4 rano a my jestesmy w srodku tej dziury:) nasz katamaran podobno pojawi sie tutaj o 7. bardzo w to wszyscy wierzymy. jestesmy na przystani i smierdz tu rybami. my wszyscy to pomieszane towarzystwo z autobusu, nawet juz nie potrafie rozpoznac jakie to jezyki, uslyszenie angielskiego to jak by mi ktos wyrecytowal hymn ;)) jechalismy busem bo pociag byl full, tajowie mowia ze sa wakacje dla ich dzieci i wykupili, podobno jest tez jakis festiwal warzyw (?). tu jest pelno ceremonii, festiwali i takich spraw ;)) pociagi sa o wiele wygodniejsze ale mielismy dobre miejsca wiec jakos zyjemy. asia teraz spi, ja czuwam, finowie po lewej ukladaja kostke rubika, anglicy po prawej graja w karty, nie rozpoznani na naszym stoliku czytaja i spia a hiszpanie i inni nie rozpoznani puscili muze i rozkrecaja impreze. impreza na odludziu, na smierdzacej przystani o 4 rano...;))) byle do koh tao :)
ps. lukasz dzieki bardzo pomogles :))

sobota, 9 października 2010

bangkok - robaki wiadra ;)















Zabraklo nam kasy i musimy jesc na ulicy robaki i pic z wiader!

...


Nie, zartujemy ;) w bangkoku jest tak ze moza zamowic piwo po ludzku ale jako ze my jestesmy blisko ulicy na ktorej mozesz wszystko wiec tutaj mozna zamowic wiaderko piwa lub drinka. To dosc popularne tutaj. Robaki ktore jedlismy to taki snack, cos w rodzaju czipsow, asi bardzo smakowaly, ja zjadlem robaki ale drugi raz nie chce :)

Jutro jestesmy ostatni dzien w bangkoku i jedziemy na wyspe koh tao, mamy juz bilety wiec wszystko powinno byc ok.

Dzis probowalismy znalezc nasze upatrzone sushi, ale okazalo sie ze dostalismy sie metrem do dzielnicy zupelnie "nie turystycznej" a tam musielismy zlapac taxowke. NIKT zupelnie nikt tam slowa po angielsku nie znal a gdy pokazywalismy na mapie ktora byla po tajsku gdzie chcemy jechac to mowili nam cos po tajsku, nie wiem co :) ale ogolnie ze nie.


Rano bylismy na markecie chatuchak, goraco, parno i jeszcze raz goraco. Kupilismy kilka rzeczy i metrem wrocilismy do naszej dzielnicy. Wrzucam filmik z metra bo metro jest extra, z klima, tanie i prawie puste ;-)

Zaraz idziemy na kolejne wiaderko bo jutro robimy sobie dzien luzu i nie wstajemy rano.

Wrzucilem tez fotke kulki ktora mam przy plecaku, to zielona kulka-torba. Tajom bardzo sie spodobala i co chwile ktos mnie w nia tyrpie. Sa jak koty przy kulce welny, nie moga sie powstrzymac ;). Gdy wchodzimy do metra musze otwierac plecak zeby pokazac co tam wnosze. Pani ktora nas sprawdzala tez sie bardzo zainteresowala, z szerokim usmiechem zrobila takie "agrrr" i pacnela mi kulke...

Ogolnie wszyscy sa nia zachwyceni.